SEWERYN LIPOŃSKI
15 maja 2024
Założyłem go zaraz po maturze, bo chciałem mieć miejsce, w którym będę mógł się dzielić moimi wątpliwymi "mądrościami". Koniec końców wyewoluował do strony odwiedzanej głównie przez koneserów poznańskiej polityki. Blog Poznań Spoza Kamery kończy dziś dokładnie 15 lat.
Muszę Wam się przyznać - lubię rocznice. Zwłaszcza takie okrągłe i sentymentalne. Dlatego niecałe dwa tygodnie temu wyciągnąłem egzemplarz "Piłki nożnej w 2B" (gazety zrobionej dla kolegów z podstawówki - dokładnie 25 lat temu).
Dlatego też w miniony weekend, podczas krótkiej wizyty w Poznaniu, zajrzałem na jubileusz 105-lecia Marcinka, świętując przy okazji 15-lecie własnej matury.
A właśnie - matura! Tak się złożyło, że zaraz po niej założyłem ten blog, który dziś nazywa się Poznań Spoza Kamery. Oczywiście wtedy jeszcze nie miał takiej nazwy. W zasadzie - w ogóle nie miał nazwy.
Dziś mija dokładnie 15 lat od pierwszego zamieszczonego tu tekstu. Którym była, notabene, ułożona przeze mnie prześmiewcza matura z polskiej polityki:
ZOBACZ TAKŻE:
Sprawdź się i napisz maturę z... polskiej polityki
Co działo się później - szerzej opisywałem już na 10-lecie bloga. Tym razem daruję Wam te nudy. Dodam tylko, że przez kolejnych pięć lat doszło kilka kampanii wyborczych - zrelacjonowanych tu bardziej (parlamentarna 2019, prezydencka 2020, parlamentarna 2023) czy mniej intensywnie (samorządowa 2024).
Doszła nowa szata graficzna (odpalona latem 2022 r.) i wersja mobilna na komórki oraz tablety (od 2020 r.). Blog doczekał się też w końcu formalnej rejestracji - dzięki czemu mogę się szumnie tytułować jego redaktorem naczelnym (Boże, jak to brzmi...).
A Wy możecie przysyłać mi sprostowania, choć na razie nikt nie skorzystał z tej możliwości ;)
(zdarzają się za to życzliwe i przesyłane mniej formalną drogą sugestie, że coś przekręciłem, źle policzyłem, pominąłem albo wkleiłem błędny link - za wszystkie dziękuję i zawsze starać się dać stosowny update!)
Te urodziny bloga przypadają w specyficznym momencie. Niedawną kampanię samorządową opisywałem z dystansu, na ćwierć gwizdka, od paru miesięcy moja styczność z poznańską polityką (a co za tym idzie - również jej bieżąca znajomość) jest bardzo wątpliwa.
Nadal zdarza mi się rano odruchowo wpisywać w przeglądarce adresy takie jak "poznan.wyborcza.pl" czy "radiopoznan.fm". Ale już na wieść o nowej wiceprezydentce Poznania - przyznaję - trochę wzruszyłem ramionami. Dawniej mocno tym żyłem. Teraz mam nowe wyzwania.
Dlatego wydaje mi się oczywiste, że blog niebawem będzie musiał jakoś zmienić charakter, choć o szczegóły na razie mnie nie pytajcie. Na razie sam ich nie znam. Zobaczymy, co się z tego wykluje. Mogę tylko zapewnić, że akcent poznański zawsze będzie tu obecny, a każdy z dotychczasowych tekstów o Poznaniu będzie dostępny i łatwy do odnalezienia.
Tymczasem z okazji urodzin przygotowałem różne "naj..." i inne ciekawostki wokół Poznań Spoza Kamery. Dotąd przynajmniej niektórymi z nich publicznie się nie dzieliłem.
Który tekst nieco zirytował mojego ówczesnego szefa? A który powstawał tuż po obrabowaniu mnie w Barcelonie? Jaki ważny poznański temat został tu kompletnie olany i dlaczego? Zapraszam - zaraz się dowiecie.
Najczęściej czytanym wpisem był...
Tak będziemy jeździć z PEKĄ. Mały poradnik, co nas czeka od 1 lipca w autobusach i tramwajach
W styczniu 2014 r. poznańscy radni przegłosowali wprowadzenie w komunikacji miejskiej – od lipca - zapowiadanej od lat Poznańskiej Elektronicznej Karty Aglomeracyjnej. Główną zaletą miała być tzw. taryfa przystankowa pozwalająca płacić za liczbę przejechanych przystanków.
Jednak wokół nowego systemu wciąż było sporo pytań i niejasnych szczegółów.
Dlatego uznałem, że przyda się swoisty poradnik, który zawczasu wyjaśni działanie PEK-i z punktu widzenia zwykłego pasażera. Znalazły się w nim podparte konkretnymi przykładami odpowiedzi na 16 pytań typu:
Mam PEKĘ, chcę zapłacić tylko za przejechane przystanki, ale z przesiadką po drodze
Mam PEKĘ, a na niej liniówkę. Jadę swoją trasą, ale wyjątkowo muszę wysiąść kilka przystanków dalej
Jestem studentem / studentką i dotąd miałem(am) bilety okresowe na legitymacji studenckiej. Czy to nadal będzie możliwe?
Cały tekst zanotował do dziś blisko 50 tys. odsłon – co tylko świadczyło o zapotrzebowaniu na te informacje. Poradnik może i był szczegółowy, ale oczywiście i tak nie dało się w nim przewidzieć kompletnego chaosu, jaki zapanował w lipcu po odpaleniu systemu.
Najważniejszym cyklem wpisów było...
Prezydent Jacek Jaśkowiak - do odpowiedzi! Sprawdzamy jego obietnice sprzed wyborów
Takim właśnie cyklem tekstów zaowocowała niepozorna historyjka, wielokrotnie tu przeze mnie przytaczana, o SMS-ie wysłanym do Jacka Jaśkowiaka w 2014 r. po jego pierwszym wyborczym zwycięstwie.
Pogratulowałem wówczas Jaśkowiakowi wygranej, ale obiecałem, że będziemy mu patrzeć na ręce równie uważnie jak wcześniej prezydentowi Ryszardowi Grobelnemu.
Tego zobowiązania starałem się później dotrzymać - m.in. publikując co roku zestawienie realizacji wyborczych obietnic Jaśkowiaka. Wyjątkiem były 2019 r. i 2023 r. (tu, ze względu na przesunięcie wyborów samorządowych, większy sens miało przygotowanie tej listy krótko przed głosowaniem niż pół roku wcześniej).
Wpisem, który najbardziej poniósł się po sieci, był...
W PKP są jednak oderwani od rzeczywistości. Nowy Poznań Główny jest tuż przy tramwaju, a u konduktora nie dopłaca się do biletu
Może nie miał aż tylu odsłon co poradnik dotyczący PEK-i… ale też przeczytało go sporo osób (konkretnie - zaliczył ponad 23 tys. odsłon). I raczej nie tylko z Poznania czy okolic.
Z niepozornej rozmowy z przedstawicielami PKP, do jakiej doszło tuż po konferencji poprzedzającej otwarcie galerii handlowej przy nowym poznańskim dworcu, wyłonił się bowiem obraz niekompetentnych menedżerów zarządzających polską koleją.
Takich, którzy słynną, pokręconą drogę z przystanku tramwajowego uznali za przykład świetnego zintegrowania dworca z komunikacją miejską, dodatkowo nie mieli pojęcia o tym, że bilet kupiony u konduktora jest droższy niż ten z kasy na dworcu.
Wpisem, który pomógł wpłynąć na poznańską rzeczywistość, był...
Z przestojami, bez przystanków. Falstart Pestki?
Celowo nie piszę, że "wpłynął", tylko "pomógł wpłynąć", bo problem z tramwajem jadącym aż 3 km (!) bez żadnego zatrzymania i tak musiałby prędzej czy później zostać rozwiązany. Dodatkowy przystanek pewnie powstałby również bez oglądania się na wpis na jakimś blogu.
Fakt jednak faktem, że to właśnie tutaj temat został pierwszy raz podniesiony publicznie. Krótko potem zrobiłem o tym dłuższy tekst do "Wyborczej". Wtedy miejscy urzędnicy (którzy początkowo przerzucali się sprawą niczym gorącym kartoflem) nieco intensywniej zaczęli szukać rozwiązań.
Początkowo przystanek pod Teatralką miał być tylko tymczasowy. Ale okazał się na tyle przydatny, że został na stałe, co również zostało tu odnotowane - jako pozytywny przykład przełamania urzędniczego "niedasizmu".
Wpisem, który lekko wkurzył mojego ówczesnego szefa, był...
Na dworzec 400 m przez tunel? Drogowcy umywają ręce: to wcale nie my, to Trigranit!
Sytuacji, gdy najpierw pisałem o czymś na blogu zamiast w gazecie, było więcej.
Jeden z takich tekstów powstał spontanicznie zaraz po wieczornej rozmowie po Teleskopie w TVP Poznań. To było w samym szczycie awantury o wspomniane już przejście z przystanku na dworzec PKP.
Mój ówczesny szef w "Wyborczej" nie był tym zachwycony. To znaczy - sam tekst jak najbardziej mu się podobał. Szef dał mi tylko do zrozumienia, że lepiej w pierwszej kolejności proponować takie teksty do gazety, w której pracuję, zamiast publikować je gdzieś na boku.
Zapamiętałem tę słuszną lekcję i od tamtej pory redakcyjna robota zawsze miała pierwszeństwo przed pisaniem na blogu. Tak jest do dziś.
Wpisem, który był zupełnie inny niż wszystkie pozostałe, był...
Euro na zdjęciach. Przeżyjmy to jeszcze raz
Oczywiście Poznań Spoza Kamery to blog dziennikarski, a nie jakiś fotoblog, więc zdjęcia zawsze były tu raczej dodatkiem i urozmaiceniem.
Zdarzyła się jednak swoista galeria zdjęć z podpisami.
To było dokładnie rok po Euro 2012. Wyciągnąłem wtedy niektóre zdjęcia, które cyknąłem podczas turnieju, a nie za bardzo miałem co z nimi później zrobić i gdzie je opublikować. Nie chciałem, żeby się zmarnowały.
Wpisem, który jako jedyny doczekał się polemiki na stronie miasta, był...
Tak mogą wyglądać konsultacje w sprawie PEKI. Który scenariusz wybiorą urzędnicy?
I znów ta PEKA! Tym razem środek 2013 r., czyli moment, w którym urzędnicy dopiero pracowali nad szczegółami systemu i zapowiedzieli konsultacje.
Naigrywałem się z tego - bo inne miejskie konsultacje w tamtym czasie pozostawiały sporo do życzenia. Dlatego na blogu powstał prześmiewczy tekst. Który - ku mojemu zdumieniu - po paru dniach doczekał się... oficjalnej polemiki na stronie poznan.pl.
To było w pewien sposób nobilitujące. Miejscy urzędnicy polemizowali - na równi z tekstami z "Głosu", "Wyborczej" czy newsami z Radia Merkury - z jakimś szerzej nieznanym blogiem niezbyt kojarzonego w mieście 23-letniego pismaka.
Tę polemikę napisał Maciej Milewicz - ówczesny kierownik oddziału dialogu społecznego w magistracie. Zresztą nie był to pierwszy ani ostatni raz, gdy z Milewiczem toczyliśmy takie potyczki na słowa, co po latach wspominam nawet z pewnym sentymentem. Niektóre z tych polemik do dziś trzymam wydrukowane na pamiątkę.
Niezdrową satysfakcję miałem pisząc tekst...
Na Poznań Główny dookoła. Tak to jest, gdy (prawie) wszystkie drogi prowadzą przez galerię
"(...) choć - nie ukrywajmy – gdyby to zdarzyło się w dzień i komuś coś by się stało, komentarze miałyby nieco inny ton" - zaznaczyłem wtedy na wstępie.
Kawał sufitu w Poznań City Center (dzisiejsza Avenida) zawalił się jednak w środku nocy i nikomu nic się nie stało. Dlatego można było sobie pozwolić na kpiarski ton.
Mniej więcej od roku w "Wyborczej" alarmowaliśmy, że droga z nowego przystanku tramwajowego na nowy dworzec PKP jest bezsensowna i dziwnym trafem w najkrótszym wariancie prowadzi przez centrum handlowe.
Słyszeliśmy od Trigranitu czy miejskich urzędników, że jesteśmy malkontentami, a przejście przez galerię nikomu nie będzie to przeszkadzać. Tymczasem gdy właśnie w tym newralgicznym miejscu zawalił się sufit - wyszły na jaw wszystkie mankamenty przyjętego rozwiązania.
Przyznam, że miałem wtedy pewną niezdrową satysfakcję, że jednak wyszło na nasze.
Najbardziej olanym tematem na tym blogu były...
Wybory samorządowe w 2014 r. Te, w których doszło do zmiany prezydenta Poznania, bo Jacek Jaśkowiak sensacyjnie pokonał Ryszarda Grobelnego.
Pochłonięty kampanią wyborczą i jej relacjonowaniem dla "Wyborczej" nie napisałem tu... żadnego tekstu o tamtych wyborach. Do dziś nie mogę uwierzyć, jak to się stało.
Tę niewytłumaczalną wtopę próbowałem zamieść pod dywan naprawić post factum - pisząc tekst: Prezydent Jaśkowiak. O czym NIE będziemy już musieli pisać? The best of Ryszard Grobelny & Co.
Najchętniej udostępnianym wpisem przez samych bohaterów był...
Wybory 2018. Gdyby kandydaci na prezydenta Poznania byli drużynami na piłkarskim mundialu w Rosji…
To już kolejna kampania samorządowa - cztery lata później. Tym razem szeroko tu relacjonowana.
Tak się złożyło, że rozkręcała się, gdy w Rosji trwał akurat piłkarski mundial. Takiej okazji nie mogłem przegapić. Z przymrużeniem oka porównałem poszczególnych kandydatów do konkretnych drużyn na mistrzostwach.
Co ciekawe, niemal wszyscy znani wówczas kandydaci to podchwycili i zaczęli chętnie udostępniać ten tekst na Facebooku. "Strzał w 10-tkę z porównaniem mnie do Anglii" - podkreślał Tadeusz Zysk.
"Seweryn Lipoński przyrównał mnie do Belgii" - cieszył się Tomasz Lewandowski (potem trzeci w wyborach, dokładnie tak samo jak Belgowie na mundialu, choć tego konkretnego dnia dopiero przeszli ćwierćfinał wyrzucając z turnieju Brazylię).
Do zabawy nie przyłączył się tylko Jacek Jaśkowiak. Może dlatego, że porównałem go do Hiszpanii, która - jak na złość - zaledwie kilka godzin później sensacyjnie przegrała z Rosją i odpadła z mundialu. Tymczasem Jaśkowiak wybory i tak wygrał.
Najciekawszym tekstem z cyklu "co by było gdyby..." był...
Poznański efekt motyla, czyli 7 niepozornych zdarzeń, bez których wszystko w Poznaniu potoczyłoby się inaczej
Do dziś raz po raz przywołuję ten tekst, który pokazał, jak jedno drobne zdarzenie może wywrócić świat lokalnej polityki na całe lata.
Czy Ryszard Grobelny zostałby prezydentem Poznania, gdyby żona dziennikarka mogła sama pójść na zebranie Komitetu Obywatelskiego na Raszynie? Prawdopodobnie nie.
Czy Jacek Jaśkowiak zostałby prezydentem Poznania, gdyby kandydatem PiS-u w 2014 r. był ktoś inny niż Tadeusz Dziuba? Tego już nigdy się nie dowiemy.
Tekstem, który powstawał w najbardziej zwariowanych okolicznościach, był...
Wybory 2018. Jarosław Pucek i Dorota Bonk-Hammermeister dyskutowali w TVP Poznań. Tadeusz Zysk chyba nie dotarł do studia...
Zaraz po wspomnianym mundialu w 2018 r. zamarzył mi się krótki wypad do Hiszpanii. Kampania wyborcza jeszcze nie była na pełnych obrotach, a więc dobry moment, żeby chwilę odetchnąć. Tak mi się przynajmniej wydawało.
To była jednak seria niefortunnych zdarzeń. Najpierw samolot opóźnił się o ponad trzy godziny - dlatego poranny przegląd prasy szykowałem koczując w poczekalni na lotnisku w Berlinie.
Z kolei już na miejscu w Barcelonie, jadąc metrem do centrum, zorientowałem się, że... nie mam portfela. A co za tym idzie - żadnych pieniędzy, kart bankowych, dowodu osobistego i innych dokumentów (no, brawo, kto by się spodziewał kieszonkowców w Barcelonie!).
Gdzieś pomiędzy lekko panicznymi telefonami (m.in. koleżanki gotowej pożyczyć mi trochę kasy) a wizytą na komisariacie policji - podłączyłem się do wi-fi w hostelu i obejrzałem pierwszą w tamtej kampanii debatę kandydatów na prezydenta Poznania. A potem napisałem do niej komentarz.
Tekstami, które cytowano w debacie wyborczej, były...
Wybory 2018. Prezydent Jaśkowiak już nie do odpowiedzi, tylko do egzaminu, sprawdzamy ile z 30 obietnic spełnił
Wybory 2018. Komunikacyjne obiecanki Jacka Jaśkowiaka, czyli... CTRL+C, CTRL+V z poprzednich wyborów
O rozliczaniu wyborczych obietnic prezydenta już wspomniałem, natomiast drugi z tekstów był analizą jego zapowiedzi z kolejnej kampanii, których spora część była w zasadzie... przepisana z 2014 r. Jaśkowiak po prostu ich nie zrealizował w pierwszej kadencji.
Jeden i drugi tekst przytoczył Jarosław Pucek podczas debaty w WTK, pytając Jaśkowiaka, czy nie jest mu wstyd za te niespełnione obietnice.
Serią tekstów, które skłoniły mnie (poznaniaka!) do poniesienia wydatków, było...
Tej gali niestraszny koronawirus ani zakaz zgromadzeń. Rozdajemy Poznańskie Oscary 2020 dla polityków!
Jest kwiecień 2020 r., początki epidemii w Polsce, lockdowny itd. Szykowałem właśnie kolejną edycję prześmiewczych Poznańskich Oscarów przyznawanych politykom. I choć cała gala jest oczywiście fikcyjna - naszło mnie, żeby zamówić jak najbardziej prawdziwą i namacalną statuetkę. Tak też zrobiłem.
Pamiętam jeszcze, że odezwał się we mnie lokalny patriotyzm i Oscara celowo zamówiłem w poznańskiej firmie. Fortuny to nie kosztowało. Ale to był akurat taki moment, że dla małych pracodawców każde, nawet niewielkie zamówienie było na wagę złota.
Tekstem, przy którym było najwięcej mrówczej roboty, było...
Sprawdzamy, co by było, gdyby wybory do Parlamentu Europejskiego były wyborami do Sejmu [SZCZEGÓŁOWA ANALIZA]
Zaraz po eurowyborach w 2019 r. mnóstwo było komentarzy i analiz. Czy wspólna lista zaszkodziła opozycji? A może przeciwnie - bez niej Schetyna i spółka dostaliby jeszcze większego łupnia?
Mnie osobiście ciekawiło jednak, co by było, gdyby sytuacja z grubsza powtórzyła się w jesiennych wyborach parlamentarnych (wówczas wspólna lista wydawała się jeszcze realnym scenariuszem). Tyle że nigdzie takiej analizy nie było. Dlatego postanowiłem sporządzić ją samemu.
Jezu! Ile to było liczenia. Trzeba było ręcznie wklepywać wyniki ze wszystkich 380 powiatów i dużych miast. Później - przypisać je do poszczególnych okręgów sejmowych (zupełnie innych niż te do PE) i wyliczyć metodą d'Hondta podział mandatów.
Najzabawniejsze, że cała ta żmudna analiza finalnie... do niczego się nie przydała, bo do wyborów parlamentarnych Koalicja Obywatelska, Lewica oraz PSL (z sojuszu z Kukiz'15) poszły osobno.
Najwięcej zabawy przy zilustrowaniu tekstu miałem z wpisem...
Jacek Jaśkowiak jak Harry Potter w Turnieju Trójmagicznym. Jego 5 atutów i 5 słabości w (pra)wyborach prezydenckich
Niespodziewany udział Jacka Jaśkowiaka w prawyborach prezydenckich Platformy Obywatelskiej pod koniec 2019 r. zapewnił mi sporo zabawy.
Jako fan "Harry'ego Pottera" natychmiast skojarzyłem to ze sceną z czwartego tomu, gdy Czara Ognia - ku powszechnemu zdumieniu - wyrzuciła nazwisko dodatkowego uczestnika Turnieju Trójmagicznego.
Z uciechą popełniłem więc stosowną przeróbkę wspomnianego fragmentu książki. A do ujęcia z filmu dopisałem odpowiednie nazwisko.
Całkowite political fiction nastąpiło przy tekście...
Wybory prezydenckie 2020. Co się wydarzy w Sejmie? Tak mogliby to opisać Dan Brown, J.K. Rowling i Agatha Christie
To z Jaśkowiakiem było jeszcze "tylko" przeróbką oryginału. Całkowite political fiction nastąpiło na Poznań Spoza Kamery dopiero w maju 2020 r., gdy niemal do końca ważyły się losy słynnych wyborów "kopertowych", co miało potencjał na dobry thriller czy horror.
Z dawnego literackiego zamiłowania, a pewnie też trochę z nudów, zabawiłem się w pisarza i przygotowałem kilka fragmentów takich potencjalnych bestsellerów - w stylu Dana Browna, J.K. Rowling, Agathy Christie, Stephena Kinga, a nawet... Anastazji P. (autorki słynnego pamiętnika z sejmu).
Pisarzem niestety okazałem się kiepskim - tekst bardzo słabo się czytał. Co pokazuje, że nawet taka historia z potencjałem jest dobra tylko wtedy, gdy zabierze się za nią ktoś ze zdecydowanie większym talentem.
Wpisem, który najchętniej like'owali i udostępniali dziennikarze, był...
Media bez wyboru. Dyskryminacja prywatnych redakcji nie zaczęła się dziś ani wczoraj - to tylko kolejny krok
Pamiętacie 10 lutego 2021 r.? To był dzień, w którym gazety świeciły pustymi pierwszymi stronami, a telewizje i radia nie nadawały niczego - w proteście przeciwko rządowym planom dowalenia im nowym podatkiem od reklam.
Jako dziennikarz, któremu zawsze były bliskie przestarzałe ideały zasady bezstronności i niezależności mediów, nie mogłem tego pozostawić bez własnego komentarza.
Zdradziłem przy okazji różne drobne kulisy pracy dziennikarskiej. Takie, o których widzowie czy czytelnicy zwykle nie mają pojęcia, np. jak w uprzywilejowany sposób traktowało się wtedy media publiczne państwowe albo że prywatne redakcje czasem tak cienko przędą, że zdarza się w nich praca za darmo przez wiele miesięcy.
To chyba właśnie spowodowało, że sporo kolegów i koleżanek po fachu (i to nie tylko z mojej ówczesnej redakcji) podawało ten tekst dalej. Trochę na zasadzie: zobaczcie, jak to u nas naprawdę wygląda, choć na co dzień zaciskamy zęby i głośno o tym nie mówimy.
Tekstem, przy którym najbardziej mogłem popuścić wodze fantazji, był...
Gdyby poznańscy politycy byli w jednej klasie... Poznajcie Jacka, Szymona, Kasię i innych!
Specjalny tekst z okazji dnia dziecka. Nie tylko przyrównałem czołowych poznańskich polityków do rozbrykanych nastolatków, ale z pomocą stosownej aplikacji były też stosowne "odmłodzone" zdjęcia całej tej ferajny.
Niektóre spostrzeżenia i uwagi - do dziś cały czas aktualne!
Najwięcej like'ów i udostępnień na Facebooku zebrał wpis...
Komedia pomyłek Jacka Jaśkowiaka przed kamerą WTK. Szczegółowa analiza - minuta po minucie
Sprawa z końcówki 2022 r., która zgotowała mi chwilę niespodziewanego rozgłosu, zresztą samemu prezydentowi również. Po internecie poniosło się nagranie całej rozmowy...
...ale poniósł się również osobny tekst na Poznań Spoza Kamery wyliczający błędy i nieścisłości w wypowiedziach Jaśkowiaka. Zebrał na moim FB ponad 200 like'ów i miał kilkanaście udostępnień - to liczby na co dzień dla mnie niespotykane i nieosiągalne.
Zresztą był jeszcze ciąg dalszy, gdy Jaśkowiak - w odpowiedzi na pytania portalu epoznan.pl - postanowił z tym tekstem polemizować, sprytnie przy tym przemilczając własne wtopy. Tego też nie mogłem zostawić bez komentarza.
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: