SEWERYN LIPOŃSKI
7 grudnia 2014
To, co stało się w poprzednią niedzielę, było rewolucją. Jest rewolucją. Jakimś pospolitym ruszeniem 86 tys. ludzi, którzy poszli do urn odsunąć prezydenta Grobelnego od władzy w Poznaniu.
Nie pisałem na Poznań Spoza Gazety przez całą kampanię. Kilka razy mnie kusiło, ale chciałem uniknąć zarzutów, że komentując tu dosadnie jakąś sprawę opowiadam się po stronie tego czy innego kandydata, tej lub innej partii.
Teraz już po wszystkim. Prezydent Ryszard Grobelny Jacek Jaśkowiak (właśnie tak, trzeba się przyzwyczaić) zbiera ekipę i zapewne ogłosi ją w poniedziałek. A ja mogę spokojnie wrócić do komentowania inwestycji, komunikacji miejskiej i paru innych spraw.
Tylko pytanie, czy w najbliższym czasie będzie co komentować? Arkadiusz Borkowski z Inwestycji dla Poznania szybko zauważył na Fb, że spojrzenie na wiele tematów zmieni się teraz o 180 stopni. Napisałem na to, że same zapowiedzi Jaśkowiaka jeszcze o niczym nie świadczą. Ale faktycznie coś jest na rzeczy. Można zażartować, że wybór Jaśkowiaka na prezydenta to wręcz zagrożenie dla Poznań Spoza Gazety, bo oto od poniedziałku kontrowersyjnych spraw może być 3x mniej niż dotąd.
Pierwszy „powyborczy” wpis muszę zatem poświęcić na podsumowanie różnych mniej lub bardziej bzdurnych pomysłów, którymi zasłynął prezydent Grobelny, a o których zapewne już więcej nie usłyszymy. No, ewentualnie usłyszymy w ramach wspominek, co doprowadziło go do wyborczej klęski.
1. Nie będzie już starań o Młodzieżowe Igrzyska Olimpijskie w Poznaniu. Prezydent Jaśkowiak, zdaje się, zdecydowanie preferuje zawody kajakarskie na Malcie i Tour de Pologne (w obliczu sukcesów Rafała Majki i Michała Kwiatkowskiego to akurat nie jest głupi pomysł).
Nie ma oczywiście pewności, czy nie strzeli mu do głowy urządzenie w Poznaniu drugiej Polany Jakuszyckiej do biegów narciarskich. Ale z pewnością nie będziemy musieli wysłuchiwać argumentów, jakoby warto było zainwestować 77 mln zł (i to tylko na początek) w młodzieżowe igrzyska, po których zostaną nam „maty i sprzęt do szermierki”.
2. Nie będzie już batalii o przejście przy dworcu. Pozornie błaha sprawa, która z czasem stała się symbolem „imposybilizmu” władz Poznania. Społecznicy robili całe analizy i happeningi, ja też poświęciłem temu niezliczone teksty tu i w „Wyborczej”... I nagle to coś ma powstać w najbliższych tygodniach. Bez przeszkód.
Zapewne nowy prezydent nie będzie też przekonywał poznaniaków, że lepiej podjechać na Dworzec Zachodni, a bilety kupować w internecie. Ciekawe tylko, co powie teraz pan Kazimierz Skałecki – wciąż wiceprezes spółki Poznańskie Inwestycje Miejskie – jeden z najbardziej zagorzałych wrogów przejścia przy dworcu.
3. Nie będzie już fikcyjnych konsultacji i alergii na terminy. Zdaje się, że w Zarządzie Dróg Miejskich będą musieli znaleźć sobie nowe rozrywki. Prezydent Jaśkowiak to spokojny człowiek, ale nie wyobrażam sobie, żeby pozwolił na takie kwiatki jak legendarne „konsultacje” w sprawie dróg przy dworcu czy ścieżek rowerowych na ul. Bukowskiej. Jako przedsiębiorca raczej będzie też wymagał od drogowców podawania konkretnych terminów.
4. Nie będzie już robienia Św. Graala z systemu PEKA. Ani tym bardziej bronienia jego niefunkcjonalności. Prezydent Jaśkowiak w kampanii wyborczej jednoznacznie krytykował brak konsekwencji wobec odpowiedzialnych za lipcowy bałagan.
Można więc oczekiwać, że teraz PEKA będzie rozwijana zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców (a nie urzędników pragnących policzyć sobie pasażerów za darmo ich kosztem!), taryfa nie będzie opracowywana miesiącami w ukryciu, wszelkie usterki będą natychmiast naprawiane. A jeśli coś znów naprawdę nawali – polecą głowy.
5. Zarząd Transportu Miejskiego nie będzie już „państwem w państwie”. Zaczynając od tego, że Jaśkowiak raczej nie zatrudni tam dyrektora kompletnie bez doświadczenia w transporcie miejskim. A kończąc na tym, że nie pozwoli temuż dyrektorowi likwidować promocji, która się sprawdziła i przyniosła miastu duże wizerunkowe korzyści.
Aha! Jeszcze jedna, dość oczywista, rzecz. Pomysł zbudowania trasy dla szybkich autobusów – tzw. Bus Rapid Transit – na Naramowice możemy odesłać do lamusa, do Muzeum Komunikacji czy innego Centrum Nauki Kopernik.
Na razie batalia o Poznań Główny
Spokojnie. Prezydent Jaśkowiak z czasem na pewno wpadnie na własne, delikatnie mówiąc, kontrowersyjne pomysły. W końcu błędów nie robi ten, kto nic nie robi. Pytanie, czy będzie umiał się z nich wycofać? To będzie świetny test na to, czy zapowiedzi ciągłej współpracy z mieszkańcami były prawdą, czy tylko kiełbasą wyborczą.
Na razie Jaśkowiaka czeka batalia o dworzec. Sam dworzec, nie żadne przejście, tylko dworzec będący własnością i na terenie PKP. Przed wyborami Jaśkowiak mówił o tym tak, jakby wprowadzenie postulowanych przez niego (i przez wielu podróżnych) poprawek było „oczywistą oczywistością”.
Zawsze można znaleźć kompromis, który będzie służył mieszkańcom. Spotkam się z prezesem PKP i powiem mu wprost: to, co pan tu robi, nie służy mieszkańcom Poznania ani podróżnym
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak / "Gazeta Wyborcza Poznań", 31 października 2014 r.
Za chwilę może go czekać brutalne zderzenie z rzeczywistością. Czyli właśnie z władzami PKP, które oficjalnie wciąż uważają nowy dworzec za przykład świetnego „projektu deweloperskiego” korzystnego także dla podróżnych, a kolejny taki projekt chcą realizować w starym gmachu. I znowu z firmą Trigranit.
Uff, chyba jednak będzie więc o czym pisać.
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: