Polub fanpage na FB

Poznań Spoza Kamery

Poznań Spoza Kamery

#polityka  #Poznań  #wybory  #samorząd  #inwestycje

Zarząd Dróg Miejskich w Poznaniu ma alergię na terminy. Może 1 stycznia, może 31 marca...

#Poznań #rondo Kaponiera #ZDM #Roosevelta #Mirosław Kruszyński #most Uniwersytecki

SEWERYN LIPOŃSKI
8 stycznia 2014

Władze miasta triumfalnie ogłosiły: 18 stycznia tramwaje wracają na ul. Roosevelta i rondo Kaponiera! Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wcześniej przez wiele tygodni trudno było doprosić się tej daty.

Sam powrót tramwajów na Kaponierę oczywiście cieszy. To będzie prawdziwy oddech dla pasażerów komunikacji miejskiej. Przez niemal półtora roku śródmieście było komunikacyjnie podzielone na dwie części: północ (od Teatralki) i południe (od mostu Dworcowego).



Od dłuższego czasu dopytywaliśmy w Zarządzie Dróg Miejskich, kiedy tramwaje pojadą przez Kaponierę. Wicedyrektor Kazimierz Skałecki latem sugerował, że powinno to być „do końca roku”. Ale – cóż za zaskoczenie – zdarzyła się obsuwa. I nagle w ZDM Poznań zaczęli mówić o „pierwszym kwartale 2014 r.”.

Dokładna data? Nikt nie chciał jej podać. Opóźnienie? Jakie znów opóźnienie… Przecież nikt nigdy nie podawał dokładnego terminu, kiedy tramwaje pojadą przez Kaponierę! A to, co mówił pan dyrektor Skałecki, to najwyraźniej było dawno i nieprawda.

W prywatnej firmie to by nie przeszło

Do niedawna ZDM Poznań bez takich oporów podawał daty planowanego ukończenia inwestycji (lub ich etapów). Inna sprawa, że często tych terminów nie dotrzymywał. I wtedy drogowcy zasłużenie spotykali się z krytyką.

Teraz przyjęli inną strategię. Żadnych dat, żadnych terminów. Trzymamy wszystkich w niepewności. Możemy zdradzić najwyżej jakieś ogólniki – właśnie w stylu „pierwszego kwartału”, który w razie czego łatwo zmienić na „drugi kwartał”. Zauważy to mniej osób, niż gdyby zamienić „31 marca” na „30 czerwca”.

To teraz tak. Wyobraźmy sobie prywatną firmę, powiedzmy informatyczną, która realizuje gigantyczne projekty idące w setki milionów złotych. Jednym z większych takich projektów zarządza kierownik X.

Szef firmy pyta go: - I jak idzie? Do kiedy się z tym uwiniecie?

X odpowiada: - Dokładnie to nie wiem. Może nawet wiem, ale nie powiem. Ale powinniśmy skończyć w pierwszym kwartale przyszłego roku.

Szef kipi ze złości. Bo od tego projektu zależy w dużej mierze przyszłość firmy – a facet mówi mu, że może będzie gotowe 1 stycznia, a może 31 marca. Co robi szef? W najlepszym wypadku opieprza pracownika i każe podać konkretną, najbardziej realną datę. W najgorszym – wywala X z roboty. Bo po co mu kierownik, który nie ogarnia sytuacji i nie panuje nad projektem?



Przełóżmy to na ZDM Poznań. Szefami drogowców są nie tylko prezydent Ryszard Grobelny i jego zastępca Mirosław Kruszyński. Przełożonymi wszystkich wymienionych są tak naprawdę poznaniacy. Formalnie – rada miasta. A w praktyce – wszyscy mieszkańcy, bo to oni wybrali prezydenta i to z ich pieniędzy utrzymywany jest cały urząd oraz jednostki mu podległe, w tym ZDM.

Zatem drogowcy pracują nad mega ważnym projektem za 335 mln zł. Ich szef – czyli 530 tys. poznaniaków – jest już i tak poirytowany. Bo prace się ślimaczą i kosztują już niemal trzy razy więcej niż zakładał pierwszy kosztorys.

Mało tego. Przez ten projekt od ponad dwóch lat w siedzibie firmy panuje syf i bałagan, nic nie jest na swoim miejscu. W międzyczasie okazało się, że trzeba dodatkowo rozkuć i przebudować most Uniwersytecki dodatkowe pomieszczenie, jedno z ważniejszych w budynku. Choć wcześniej wszyscy zapewniali szefa, że wystarczy tam wytrzeć kurze i przejechać podłogę odkurzaczem.

Tak więc mocno już poirytowany szef, w postaci 530 tys. poznaniaków, pyta: - Ile to jeszcze potrwa? Kiedy chociaż przez rondo pojadą tramwaje?

A drogowcy na to: - Szefie, nie wiadomo, nie podajemy żadnych konkretnych terminów. Powiedzmy, że będzie to pierwszy kwartał 2014 r.



To wbrew pozorom nie jest błaha sprawa. Ludzie chcą wiedzieć, jak pojadą np. za miesiąc, czy ich tramwaj kompletnie nie zmieni trasy i na ile powinni kupić bilet okresowy. Albo w ogóle go nie kupować, bo otwarcie Roosevelta np. poprawi im dojazd samochodem.

ZDM Poznań powinien jasno i wyraźnie podawać dzienną datę zakończenia inwestycji ORAZ poszczególnych jej etapów. Skoro drogowcy potrafią przewidzieć, że cała ta zabawa zakończy się 31 sierpnia 2015 r. (bo tak teraz podają), to tym bardziej mogli już wcześniej powiedzieć: tramwaje pojadą, powiedzmy, do 20 stycznia 2014 r. Taki mamy plan.

Ktoś powie: inwestycje drogowe są specyficzne, jest wiele niewiadomych. Typu pogoda. Albo niespodzianki wykopane pod ziemią czy kolejny wiadukt do zburzenia i odbudowania.

Okej – w takiej sytuacji można podawać najbardziej pesymistyczny termin. Z rondem Kaponiera też wystarczyło powiedzieć: chcemy zdążyć tuż po nowym roku, ale może przyjść zima, więc bezpieczniej mówimy np. o 31 marca 2014 r. Nikt nie miałby pretensji. Nawet byłaby uciecha, że coś jest szybciej. Przypomnijcie sobie np. wiadukt Górczyński.

W razie spóźnienia – po prostu uderzyć się w pierś. Nawaliliśmy, przepraszamy, wyznaczamy nowy termin i tym razem zrobimy wszystko, żeby się udało.

A w przypadku wyjątkowo skomplikowanych projektów – takim niewątpliwie jest przebudowa Kaponiery – można przecież wyznaczyć kilka wariantów. I uczciwie powiedzieć poznaniakom: jeśli obędzie się bez niespodzianek, to tramwaje pojadą 31 stycznia. Jak będzie dobra pogoda, to nawet do 20 stycznia. Ale może być mróz, śnieg i wtedy nie wyrobimy się szybciej niż do 31 marca…

Tymczasem z Kaponierą mieliśmy ukrywanie daty jak najdłużej się dało. Trzeba zresztą przyznać, że miasto rozegrało to po mistrzowsku: trzymało wszystkich w niepewności, przebąkiwało tylko coś o „pierwszym kwartale”, a teraz wiceprezydent Kruszyński chwali się, sugerując, że jego ludzie niby zdążyli przed czasem (sic!):

To efekt pracy specjalistów z kilku jednostek miasta, wykonawców oraz sprzyjającej budowie pogodzie. Brak zimy, to brak przerw na placach budów. Dlatego działania, co poznaniacy widzieli na własne oczy, prowadzone były i są nawet po zmroku czy w weekendy

Wiceprezydent Mirosław Kruszyński o powrocie tramwajów na rondo Kaponiera



Dość tego. Takie zabawy trzeba jak najszybciej uciąć w zarodku. Bo inaczej za parę lat będziemy słyszeć np. o tramwaju w Ratajczaka: „Prace idą zgodnie z planem, będzie gotowy w 2017 r.” – tylko bez precyzowania, czy będzie to 1 stycznia, czy może 31 grudnia.

Dlatego apeluję do wszystkich radnych: dopytujcie i dociskajcie urzędników na komisjach oraz sesjach rady miasta! I nie dawajcie im wymigiwać się hasłami typu „pierwszy kwartał” czy „drugie półrocze”. Żądajcie konkretnych terminów. Jak w porządnej firmie. Macie do tego pełne prawo w imieniu mieszkańców Poznania.

Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: