Polub fanpage na FB

Poznań Spoza Kamery

Poznań Spoza Kamery

#polityka  #Poznań  #wybory  #samorząd  #inwestycje

Poznań pięć lat po Euro 2012. Dziesięć "naj..." o tym, co nam zostało (lub nie zostało) po turnieju

#Poznań #Euro 2012 #Ryszard Grobelny #Irlandczycy #Chorwaci #Włosi #rondo Kaponiera #inwestycje

SEWERYN LIPOŃSKI
11 czerwca 2017

Jesteśmy pięć lat po Euro 2012. Jeśli nawet setki irlandzkich kibiców, przechadzających się po Poznaniu przed meczami z Chorwacją i Włochami, są już tylko mglistym wspomnieniem – to na pewno inaczej jest ze stadionem, rondem Kaponiera, a nawet z fotelem prezydenta Poznania.

Już pewnie mało kto pamięta, ale zanim jeszcze ten blog zaczął obejmować najróżniejsze poznańskie tematy, to był poświęcony głównie przygotowaniom Poznania do Euro 2012.

Przez ponad rok można było tu m.in. zobaczyć zdjęcia z trwającej wówczas budowy nowego dworca PKP, pierwsze wykopy na Kaponierze i ul. Roosevelta, poczytać o kontrowersjach wokół strefy kibica na placu Wolności, czy wreszcie tuż przed mistrzostwami – w specjalnym cyklu It’s the Euro Countdown – o wyścigu z czasem na budowie poszczególnych inwestycji.

Tak więc teraz, kiedy gazety rozpisują się o tym małym jubileuszu, trudno byłoby pięciu lat po Euro 2012 nie odnotować także na Poznań Spoza Kamery.

Zresztą podobne podsumowanie – w wersji tv - zdarzyło mi się już przed rokiem w Pulsie Dnia WTK...

Ups... Tu kiedyś było zamieszczone wideo, którego już nie ma w internecie :(



...ale dziś jesteśmy mądrzejsi o kolejny rok. I trochę się pozmieniało. Zapraszam na krótki przegląd.

Najlepsza inwestycja na Euro...
Tramwaje i autobusy. Można było w sumie przewidzieć, że z całego szeregu inwestycji „na Euro”, które od 2007 r. wyrastały jak grzyby po deszczu (choć niektóre tylko na papierze...), po latach za najlepsze uznamy te, z których nawet po mistrzostwach będziemy korzystać na co dzień.

Za taką z pewnością trzeba uznać zarówno 45 nowoczesnych tramino, które najpierw woziły kibiców na stadion...



...a dziś wydają się najlepszymi tramwajami z całej floty MPK, jak i 100 autobusów, które już przed Euro 2012 przydały się do wożenia poirytowanych poznaniaków z Kaponiery na Grunwald, a teraz przydają się... no, generalnie, wszędzie w mieście.

Czasy, kiedy nadjeżdżającym na przystanek tramwajem niemal zawsze był przestarzały 105N, teraz są już tylko odległym wspomnieniem.

Najgorsza inwestycja na Euro...
Rondo Kaponiera. Słynna na całą Polskę przebudowa trwała tak długo, że zdążyliśmy o niej powiedzieć i usłyszeć praktycznie wszystko.

Prowadzący inwestycję Kazimierz Skałecki nie potrafił sobie przypomnieć, który z wielu terminów otwarcia Kaponiery był pierwszy, AszDziennik kpił, że drogowcy w kółko remontują te same miejsca, bo zapomnieli, że są na rondzie. Doszło nawet do tego, że Ryszard Grobelny kilka lat po fakcie przekonywał, że Kaponiera wcale nie miała być na Euro 2012.



Kiedy w końcu udało się ją otworzyć, to szybko okazało się, że już nikomu nie jest do śmiechu. Rondo Kaponiera generuje największe w okolicy korki. I to zarówno samochodowe, jak i tramwajowe. Rowerzyści – uwzględnieni w projekcie na ostatnią chwilę – nie mogą normalnie skręcić w lewo.

Jakby tego było mało, w bólach idzie zarówno wynajem lokali pod rondem, jak i poszukiwania zarządcy podziemnego parkingu.

A wszystko to za 360 mln zł.

Najbardziej kontrowersyjna inwestycja na Euro...
Stadion miejski. Jeszcze za 40-50 lat emerytowani politycy, społecznicy i dziennikarze będą żywo dyskutować, czy warto było tego kolosa przy ul. Bułgarskiej budować, czy nie.



Z jednej strony kosztował 750 mln zł. Z drugiej – i tak był najtańszy z polskich stadionów na Euro 2012. Z trzeciej strony... na dobrą sprawę przydaje się raz na dwa tygodnie, a zapełnia najwyżej kilka razy w roku. Z czwartej – zarządcy stadionu zaraz gotowi są sypnąć przykładami mniejszych imprez, które na INEA Stadion też się odbywają.

Z piątej strony – to typowy przykład inwestycji, która zadłużyła miasto, a nigdy w żaden sposób nie ma prawa się zwrócić. Ale znowu z szóstej strony – bez tego stadionu w Poznaniu w ogóle nie byłoby Euro.

Najbardziej niechciana pozostałość po Euro...
Kluby go-go. Mało kto pamięta, że pierwszy z nich – jeszcze pod marką Cocomo – pojawił się na Starym Rynku tuż przed Euro 2012.

Może gdyby to któryś z włoskich, irlandzkich czy chorwackich binesmenów dał się tam orżnąć na 1 mln złotych euro, to dziś łatwiej wiązalibyśmy jedno z drugim. Jednak ostatecznie padło na polskiego dyrektora i jego służbową kartę płatniczą. I to już jakiś czas po Euro 2012.

No, oczywiście nigdy się już nie dowiemy, jakie właściwie kwoty zostawiali tam przyjezdni. Może dla nich szampan za 15 tys. zł był kuszącą propozycją.

Największy paradoks Euro 2012...
Porażka Ryszarda Grobelnego. Kiedy zapraszał Irlandczyków do Poznania, wydawało się, że Euro 2012 to będzie jego sukces, swoiste ukoronowanie wieloletniej prezydentury.



Tak samo, a może nawet jeszcze bardziej, wydawało się tuż po mistrzostwach.

Gdyby wybory odbywały się jesienią 2012 r., to Grobelny prawdopodobnie wykosiłby konkurencję już w I turze, zabiłby Tomasza Lewandowskiego śmiechem, Tadeuszem Dziubą wytarłby podłogę na korytarzu magistratu, a słysząc o Macieju Wudarskim zareagowałby mniej więcej tak, jak prezydent elekt Andrzej Duda na nazwisko Pawła Tanajno.



Kandydaturą Jacka Jaśkowiaka prezydent Grobelny w ogóle nie zaprzątałby sobie głowy, podobnie zresztą jak sam Jacek Jaśkowiak, który zamiast kampanią wyborczą byłby zajęty przygotowaniami do kolejnych zawodów Pucharu Świata w Szklarskiej Porębie.

A jednak. Wystarczyły dwa lata, by prezydent Grobelny stracił cały polityczny kapitał z Euro 2012. Wszystko, co mu zaszkodziło – zamieszanie z kartą PEKA, ślimacząca się przebudowa Kaponiery, afera z przejściem przy dworcu, Golgota Picnic – wszystko to zdarzyło się niemal zaraz po Euro 2012 i skumulowało akurat w chwili, gdy Grobelny wydawał się absolutnie nie do ruszenia.

Największe fatum...
...ciążyło nad spółką Infrastruktura Euro Poznań 2012 (pamiętacie jeszcze? była taka!). To wręcz nie do wiary, ale z pięciu inwestycji, jakie ta ekipa prowadziła, z ŻADNĄ nie udało się zdążyć na czas.



Trasa tramwajowa na Franowo była gotowa „tylko” dwa miesiące po turnieju. Trasa Pestki do dworca PKP – ponad rok po Euro. Tak samo ul. Grunwaldzka z odnowioną pętlą na Junikowie. Dzisiejsza Brama Poznania, wówczas znana jeszcze pod nazwą ICHOT, ruszyła dopiero w 2014 r.

Jednak prawdziwą wisienką na torcie okazały się remonty torowisk tramwajowych. Projekt rozsypał się całkowicie, na Euro 2012 udało się zdążyć tylko z ul. Grunwaldzką i rondem Jana Nowaka-Jeziorańskiego, a słynna i przeklinana przez mieszkańców przebudowa ul. Dąbrowskiego – cztery lata później! – była początkowo... częścią tamtego ambitnego planu.

Co by było, gdyby to Infrastruktura Euro Poznań 2012 zajmowała się także rondem Kaponiera? Strach pomyśleć.

Najoczywistsza oczywistość na plus...
Więcej turystów w Poznaniu. Dużo mówiło się przed turniejem o tzw. efekcie barcelońskim z 1992 r., wszyscy zastanawialiśmy się, czy i w Poznaniu taki „efekt Euro” wystąpi.

I wszystko wskazuje, że wystąpił, choć pewnie nie w takiej skali, o jakiej marzyły wówczas władze miasta. A do tego ma to związek ze wzrostem ruchu turystycznego w ogóle. Tak czy inaczej – liczba rezerwowanych w Poznaniu noclegów wzrosła z 1,0 mln do 1,4 mln. To liczby, z którymi trudno dyskutować.

Dla wielu z nas „efekt Euro 2012” oznacza powrót do Polski kibiców, którzy byli tu podczas turnieju przed pięciu laty. Albo ewentualnie kogoś, kto zobaczył Polskę i Poznań w telewizji podczas transmisji i postanowił w związku z tym go odwiedzić. My zakładamy, że tego typu przypadki to zaledwie ułamek ruchu będącego efektem Euro 2012

Jan Mazurczak, prezes Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej / źródło: Gazeta Wyborcza Poznań



Najoczywistsza oczywistość na minus...
Zadłużenie Poznania. Dużo mieliśmy zaklinania rzeczywistości, że cała ta zabawa z Euro 2012 wcale nie będzie nas dużo kosztować. Zwłaszcza w ostatnich dniach przed turniejem i zaraz po nim, gdy już gołym okiem było widać, że kosztować jednak będzie.

Zadłużenie miasta krótko po Euro 2012 sięgało już 1,9 mld zł. Zadłużenie to kredyty, kredyty to odsetki, a odsetki to oczywiście dodatkowe miliony, które miasto musiało spłacać. Na przykład w 2012 r. sama obsługa długu publicznego kosztowała miasto blisko 95 mln zł!

Prezydent Grobelny argumentował, że większość inwestycji „na Euro” tak naprawdę i tak trzeba by przeprowadzić, a mistrzostwa tylko je przyspieszyły. Przekonywał też, że tak naprawdę Poznań na Euro 2012 zarobił, bo na podobną reklamę musiałby wydać ponad 200 mln zł. Jednak nie mogło to przesłonić faktu, że miasto podczas przygotowań do turnieju zadłużyło się na niespotykaną wcześniej skalę.

I nie, strefa kibica za 20 mln zł wcale nie była tu jedynym kosztem.

Obietnica, o której wszyscy wiedzieli, że nie będzie spełniona...
Droga ekspresowa S5. Miała połączyć Poznań z Wrocławiem, a także z Bydgoszczą i autostradą A1 do Trójmiasta. (Tak w ogóle – to właśnie Poznań z Wrocławiem początkowo miały mieć „wspólną” grupę, dopiero potem UEFA zmieniła decyzję i Poznań dostał do pary Gdańsk).

No powiedzcie szczerze. Ręka w górę, kto wierzył, że to faktycznie będzie na Euro 2012? Nikt? A nie, przepraszam, ręce podnieśli panowie Polaczek, Grabarczyk i Nowak.

Ten ostatni rzutem na taśmę doprowadził za to autostradę A2 do Warszawy. Podczas Euro jej końcówka - niedokończona przez Chińczyków - była „przejezdna”. Tzn. można było nią jeździć 70 km/h. Dziś można już śmigać w najlepsze. Zawsze coś.

Najbardziej zapomniana obietnica, na którą wszyscy liczyli...
Trasa tramwajowa na Poznań Wschód. Już niby wszystko było załatwione – z dotacją z Unii Europejskiej włącznie! – kiedy okazało się, że budowa jednak nie ruszy. Zabrakło bowiem kasy w budżecie miasta.

Wówczas wydawało się, że to po prostu odłożenie tej inwestycji na chwilę, zaraz pewnie wróci w tym czy kolejnym roku. Nie wróciła. To znaczy, przewijała się tu i ówdzie w różnych ambitnych zapowiedziach miasta, ale wynikło z tego mniej więcej tyle samo, ile z pomysłów budowy 300-metrowego wieżowca Poznań Forum i poprowadzenia kolejki Fudżibany w centrum miasta.

Kiedy na początku 2014 r. władze Poznania przygotowały projekt tzw. planu transportowego, to nagle okazało się, że tramwaju na Poznań Wschód w ogóle tam nie ma. Radny Michał Grześ musiał interweniować, by dopisać go do listy inwestycji.

Teoretycznie inwestycja powinna nastąpić do 2020 r. Ale w praktyce – nic o niej nie słychać.

Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: