SEWERYN LIPOŃSKI
4 czerwca 2012
Piszę „sześć”, choć równie dobrze mógłbym napisać „cztery”. Mniej zorientowanym przypomnę: licznik po prawej stronie odlicza do pierwszego meczu w Poznaniu, czyli do najbliższej niedzieli wieczorem. Ale Euro 2012 tak naprawdę ruszy u nas już w piątek.
I emocji będzie pewnie nawet więcej niż dwa dni później. No bo który mecz wśród poznaniaków wyzwoli większą energię: Chorwacja-Irlandia, choć będzie właśnie u nas, czy Polska-Grecja w Warszawie?
Odpowiedź jest oczywista. Dlatego w piątek wieczorem chętnie zawitam w strefie kibica na placu Wolności i w tłumie obejrzę mecz otwarcia Euro 2012. W tłumie, bo to jedno z tych spotkań, na których w strefie ma być komplet 30 tys. kibiców. I zapewne będzie.
To już ostatni wpis z serii „It’s the Euro countdown”, której tytuł nawiązywał rzecz jasna do repertuaru zespołu – nomen omen – Europe.
Zobacz poprzednie wpisy:
It's the Euro countdown! Zostało 14 dni
It's the Euro countdown! Zostało 21 dni
Powinienem więc podsumować w tym miejscu poznańskie inwestycje na Euro 2012, o których tyle pisałem w ostatnich miesiącach i tygodniach. Sęk w tym, że ich podsumować nie mogę. Bo niektóre wciąż jeszcze trwają. I ich los będzie się ważył dosłownie do ostatniej minuty.
Stosunkowo najlepiej ma się chyba wspomniana strefa kibica. Plac Wolności i al. Marcinkowskiego zamieniły się już w piłkarskie miasteczko. Tam opóźnień raczej być nie powinno.
Na temat stadionu, gotowego na szczęście od wielu miesięcy, rozpisywać się nie będę. Oby tylko piłkarze nie musieli narzekać na trawę.
Gorzej wygląda sprawa z inwestycjami komunikacyjno-drogowymi. Na ul. Roosevelta trwa walka z czasem. Choć po dzisiejszej wizycie muszę przyznać, że jest szansa, że drogowcy tę walkę wygrają.
Zrobienie ul. Roosevelta na mistrzostwa – nawet rzutem na taśmę i w ostatniej chwili – bardzo by się przydało. Bo tylko wtedy tramwaje skorzystają ze świeżo wyremontowanej ul. Grunwaldzkiej z zielonym torowiskiem.
Tu już prawie żadne roboty się nie toczą. Mam nawet wrażenie, że drogowcy czekają tylko na otwarcie tej nieszczęsnej Roosevelta, żeby otworzyć i Grunwaldzką także dla aut.
Ostatnia z inwestycji „na styk” to oczywiście tramwaj na Franowo. Ponoć ma pojechać już w sobotę. Ale byłem wczoraj na nowym przystanku przy M1 i trochę w to wątpię. Bo robotnicy są jeszcze daleko w polu.
Na koniec muszę podkreślić, że mimo wszystko ostatnie dni były bardzo optymistyczne. Mamy za sobą tydzień wielkich otwarć. Podróżni mogą już korzystać z nowego dworca PKP, a także z nowego terminalu lotniczego na Ławicy.
I kto wie, czy nie były to dwie najważniejsze z wymienionych inwestycji na Euro 2012. Przynajmniej wizerunkowo. W końcu przyjezdni w zdecydowanej większości wysiądą właśnie tam. Dla wielu z nich to będzie pierwsze zetknięcie z Poznaniem.
W piątek nasza chwila prawdy. Czekamy.
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: