SEWERYN LIPOŃSKI
16 października 2011
W wirze ostatnich newsów wokół Euro 2012 zapomniałem odnotować dwa obszerne wywiady z prezydentem Poznania Ryszardem Grobelnym.
Pierwszy opublikował w zeszłym tygodniu „Głos Wielkopolski”. Drugi przeprowadzili moi redakcyjni koledzy z „Gazety”. Właściwie obydwa na ten sam temat: co nas czeka po mistrzostwach i jak bardzo Poznań będzie musiał zaciskać pasa.
Prezydent Grobelny na dobrą sprawę powtórzył to, o czym mówił już wcześniej. Boom inwestycyjny w Poznaniu się kończy. Jeszcze w przyszłym roku przeznaczymy na niego 800 mln zł – głównie na dokończenie inwestycji związanych z Euro 2012.
Co poza tym? Prezydent nie pozostawia złudzeń (zresztą akurat tę szczerość u niego cenię). Na pytanie dziennikarki „Głosu”, czy w 2012 r. zbudujemy coś więcej niż to co na Euro 2012, odpowiada: - Prawdopodobnie nie.
Za dwa lata pieniędzy na inwestycje w ogóle będzie dużo mniej, bo około 300 mln zł. Co wtedy? Tylko niektóre inwestycje mają szanse na realizację. A jak je zrealizować? Prezydent widzi dwie możliwości:
Albo uda się nam zdobyć pieniądze z zewnątrz - co zależy od poselskich decyzji - albo musimy ich szukać w mieście, zwiększając udział obywateli w finansowaniu poszczególnych usług: komunikacji, żłobków, przedszkoli itd.
Prezydent Poznania Ryszard Grobelny, „Głos Wielkopolski”
Prezydent uspokaja, że chce stawiać na rozwój komunikacji miejskiej. Ale jednocześnie przyznaje, że w przyszłym roku trzeba będzie na niej oszczędzać. Podrożeją bilety, mogą zniknąć niektóre – na szczęście te mniej obłożone – linie autobusowe.
Największe obawy Grobelny wiąże z drogami i ich utrzymaniem:
Obawiam się, że najtrudniejszą rzeczą będą dla nas oszczędności w utrzymaniu dróg. Stan ulic już jest zły, obawiam się, by jeszcze bardziej się nie pogorszył
Prezydent Poznania Ryszard Grobelny, „Gazeta Wyborcza”
Widać, że prezydent wiąże duże nadzieje z dotacjami unijnymi na lata 2014-2020. Wspomina o nich kilka razy w obydwu wywiadach. Wymienia nawet konkretne inwestycje, które jego zdaniem powinny się załapać na unijne dofinansowanie. To m.in. estakada katowicka (zagrożona rozbiórką), trzecia rama komunikacyjna, budowa Nowej Naramowickiej.
Pytanie tylko, czy w budżecie znajdą się wtedy pieniądze na tzw. wkład własny. Na to pytanie na razie nie ma żadnej pewnej odpowiedzi.
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: