SEWERYN LIPOŃSKI
4 czerwca 2011
Wciąż jestem pod wrażeniem po wczorajszej lekturze wywiadu z prezydentem Poznania Ryszardem Grobelnym. Nie wiem tylko, czy bardziej pod wrażeniem jego szczerości – czy może dość apokaliptycznej wizji przyszłości, jaką nakreślił.
Bo szczerości i odważnych, niekoniecznie popularnych stwierdzeń prezydentowi Grobelnemu nie brakuje. Pod tym względem bije na głowę większość swoich urzędników (którzy zwykle – nawet jak coś się święci – nie powiedzą tego wprost). O planowanych cięciach w budżecie Poznania mówi na przykład tak:
Ciąć będziemy wszędzie: w komunikacji, opiece społecznej, służbie zdrowia, kulturze, edukacji, sporcie, administracji…
Prezydent Ryszard Grobelny o budżecie Poznania, źródło: Gazeta Wyborcza
Zupełnie jakbyśmy słuchali Kononowicza: nie będzie niczego. Albo inaczej – wszystko będzie gorsze albo droższe. Bo całe państwo jest w kryzysowej sytuacji, a więc także i samorządy. Mniejsze wpływy z podatków, mniej pieniędzy w budżecie.
Prezydent Grobelny zawsze, gdy mówi o miejskiej kasie, posługuje się trudnym do podważenia argumentem. Mianowicie: pieniądze znikąd się nie wezmą, gdy spadają dochody, trzeba ograniczyć wydatki. Tak samo mówi i tym razem:
Budżet to nie skrzynka z zakamarkami, gdzie można coś ukryć i znaleźć. Albo zdobędziemy dodatkowe pieniądze podnosząc opłaty, albo zabierając je z innych dziedzin.
Prezydent Ryszard Grobelny o budżecie Poznania, źródło: Gazeta Wyborcza
Brzmi to wszystko fajnie, sensownie i rozsądnie. Sytuacja nie jest najłatwiejsza dla jakichkolwiek budżetów i wszyscy muszą zacisnąć pasa. Może byłbym nawet gotów – jako mieszkaniec Poznania – w pełni zrozumieć prezydenta. Ale nie jestem. Z trzech powodów.
Po pierwsze, to Ryszard Grobelny rządzi miastem od blisko 13 lat. Nie jest prezydentem, który przyszedł niedawno i zastał miejskie finanse w katastrofalnym stanie. Wręcz przeciwnie – on za ich obecny stan w dużej mierze odpowiada.
Po drugie, w kampanii wyborczej jakoś o tym głośno nie mówił. Nie jest też przypadkiem, że czarna seria związana z inwestycjami na Euro (fiasko Kaponiery, potem nieudany przetarg na przedłużenie Pestki) wyszła na jaw niedługo po ostatnich wyborach.
Po trzecie wreszcie, prezydent 500-tysięcznego miasta nawet w największym kryzysie powinien panować nad sytuacją. Albo przynajmniej sprawiać wrażenie, że panuje. A tu Ryszard Grobelny robi coś zupełnie odwrotnego: przyznaje, że sytuacja wymknęła mu się spod kontroli i nie obejdzie się bez bardzo drastycznych decyzji, żeby tylko ratować sytuację.
Cóż, odwagi i szczerości rzeczywiście nie można mu odmówić.
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: