SEWERYN LIPOŃSKI
6 września 2018
- Jeśli Warszawę stać, to tym bardziej gospodarny Poznań, nie ma wątpliwości. Dla miasta to być albo nie być – przekonuje Tadeusz Zysk, kandydat PiS na prezydenta Poznania, który zgłosił pomysł budowy trasy tramwajowej na Ławicę w tunelu. Takich odjechanych pomysłów już trochę było i jak dotąd wszystkie pozostały na papierze.
Mamy rozkręcającą się kampanię wyborczą. Ten czas przed wyborami sprzyja pojawianiu się różnych pomysłów, o których w normalnych okolicznościach mało kto w ogóle by pomyślał, a już tym bardziej mówił.
Granica pomiędzy „odważnymi zapowiedziami” a propozycjami rodem z kosmosu, które nigdy nie doczekają się realizacji, jest bardzo cienka.
Zresztą o czym my w ogóle mówimy… skoro Jacek Jaśkowiak w tej kadencji wyrżnął się na prostej – wydawałoby się – obietnicy budowy zwykłej trasy tramwajowej na Naramowice. I do teraz jej nawet nie rozpoczął.
Tak czy inaczej, całkiem możliwe, że wspomnianą granicę przekroczył właśnie Tadeusz Zysk. Kandydat PiS na prezydenta Poznania zaproponował budowę trasy tramwajowej z Franowa na Ławicę. Jej spory odcinek w śródmieściu – jakieś 5 km! - miałby przebiegać w tunelu.
Zaraz po konferencji Zyska wszystkie Facebooki, Twittery i inne internetowe zakamarki zaczęły się grzać od szydery. Wiceprezydent Maciej Wudarski – zwykle dość wyważony w słowach – zdążył nazwać cały pomysł „kolejną wyborczą bujdą na resorach”.
To świetna okazja, by przypomnieć różne podobne pomysły zgłaszane nie tylko przy okazji wyborów, które mimo pięknych zapowiedzi pozostały jedynie na papierze.
Fudżibana przez centrum Poznania
To chyba najbardziej znany z tych odważnych pomysłów. Zapewne zawdzięcza to dość egzotycznej nazwie. Zapytajcie 40-, 50-letnich poznaniaków o słynne nierealne inwestycje w mieście – to niemal na pewno przypomną fudżibanę.
Fudżibanę, czyli specjalną kolejkę biegnącą nad ziemią, którą chcieli w Poznaniu budować Japończycy. Miała pozwolić przejechać z jednego końca miasta na drugi w ok. 20 minut. Pomysł pojawił się w latach 90. A same pojazdy miały być produkowane w Zakładach Cegielskiego.
Jednym z jego zwolenników był ówczesny wiceprezydent Paweł Leszek Klepka, który tak wspominał to po latach w „Głosie Wielkopolskim”: - Planowane były dwie linie. Jedna miała biec z Franowa na Ławicę, druga na Naramowice. Pomysł mógł być zrealizowany, jednak przerósł niektórych naszych decydentów.
Przerósł chyba jednak przed wszystkim budżet miasta. Co prawda inwestycję chciał współfinansować Japoński Bank Współpracy Międzynarodowej, ponoć obiecywał pokryć nawet 60 proc. inwestycji, ale i tak Poznań musiałby wyłożyć z budżetu ponad 200 mln dol.
Trzecia rama komunikacyjna
Mamy w Poznaniu pierwszą ramę (jeszcze niekompletną), mamy drugą, według wizji planistów miała być i trzecia, czyli bezkolizyjna obwodnica jeszcze w granicach miasta.
Jej zwolennikami były poprzednie władze miasta. Wiceprezydent Mirosław Kruszyński już po tym, gdy przestał być wiceprezydentem przyznał, że III rama pozostaje jego największym marzeniem:
Zapewne dlatego jest to jedyna z przytaczanych tu inwestycji, której fragmenty zdążyły nawet powstać. Jest więc szeroka ul. Szwedzka na Franowie, no i są słynne wiadukty widmo na Grunwaldzie, pod którymi w przyszłości III rama miałaby przebiegać.
Prezydent Jacek Jaśkowiak jeszcze przed wygraniem wyborów powtarzał, że o żadnej budowie III ramy nie ma mowy, zwłaszcza że jej koszty szacuje się na 9-10 mld zł.
Zresztą wynikła z tego dość ciekawa historia, gdy Komisja Europejska – tak się złożyło, że tuż po objęciu rządów przez ekipę Jaśkowiaka – zażądała zwrotu dotacji na wspomniane wiadukty lub… budowy III ramy.
Tak komentowałem to wtedy na Poznań Spoza Kamery:
Sytuacja jest komiczna. Oto Komisja Europejska, z założenia przeciwna rozbudowie jakichkolwiek dróg dla samochodów wewnątrz aglomeracji, namawia Poznań do zbudowania sobie takiej śródmiejskiej obwodnicy!
Bo tylko wtedy – jak słusznie zauważają unijni urzędnicy – da się uzasadnić istnienie wiaduktów na Grunwaldzkiej. Wybudowanych przecież częściowo za unijne pieniądze.
Kolej dużych prędkości, czyli linia "igrek"
Superszybkie pociągi, które z Poznania zawiozą nas do Warszawy w półtorej godziny, a do Wrocka w niecałą godzinę. Czyli niemal dwa razy szybciej niż zwykłe ekspresy. Nieźle, co?
Jest tylko jeden szkopuł. Cała linia „igrek”, której nazwa wzięła się od jej kształtu na mapie Polski, miałaby kosztować co najmniej 30 mld zł! Kosmiczne pieniądze. I to nawet jeśli wziąć pod uwagę, że tę inwestycję finansowałoby państwo, a nie miasto.
Ups... Tu kiedyś było zamieszczone wideo, którego już nie ma w internecie :(
Mimo to niespełna dekadę temu trwała dość ożywiona dyskusja na temat przebiegu kolei dużych prędkości. Pamiętam spotkania i rozważania urzędników, czy lepiej poprowadzić „igreka” na południe, czy jednak na północ od zbiornika Jeziorsko w woj. łódzkim.
Poznańscy eksperci alarmowali, że przyjęty przebieg trasy jest niekorzystny dla Poznania, bo wydłuża trasę do Warszawy o jakieś 50 km. Za to z pewnością jest korzystny dla Łodzi. Tam zdążyli nawet zbudować podziemny dworzec Łódź Fabryczna z myślą właśnie o KDP.
Minister Sławomir Nowak w drugiej kadencji rządów PO-PSL zawiesił jednak prace nad kolejami dużych prędkości i skupił się na modernizacjach zwykłych tras.
Już pod rządami PiS koncepcja KDP wróciła, m.in. w związku z planami budowy centralnego portu komunikacyjnego, ale to wciąż bardzo odległa perspektywa.
Kolejka typu monorail na Morasko
Już pewnie mało kto pamięta - bo to była w sumie bardziej ciekawostka niż poważne plany – że w planie transportowym dla aglomeracji poznańskiej z 2014 r. znalazł się pomysł budowy takiej właśnie kolejki napowietrznej.
Z pętli szybkiego tramwaju na os. Sobieskiego miałaby dowozić studentów na kampus Morasku i rozwozić ich pomiędzy poszczególnymi budynkami. Autorzy opracowania z Biura Inżynierii Transportu przekonywali, że to tańsze i rozsądniejsze rozwiązanie, niż potencjalne przedłużanie trasy Pestki nad lub pod kolejową obwodnicą:
Tego typu nowoczesny system transportu nie tylko rozwiązywałby problemy transportowe kampusu i to nie zajmując dużo terenu (przestrzeń pod kolejką można zagospodarowywać np. na zieleń czy parkingi), ale również podnosiłby prestiż uczelni i byłby dodatkową atrakcją dla zwiedzających Centrum Ziemi.
Budowa systemu kolejki monorail na Morasku byłaby dobrym przykładem wykorzystania efektu synergii.
Sprawę pozytywnie oceniały nawet ówczesne władze uniwersytetu. Rzeczniczka UAM Dominika Narożna mówiła „Wyborczej”: - Przedstawiona propozycja wydaje się interesująca. Zapewne ułatwiłaby życie studentom i pracownikom naszej uczelni.
Propozycję zapisano jednak w planie transportowym jako pieśń przyszłości – z ewentualną datą realizacji dopiero po 2025 r.
Minimetro na Garbarach
To już pomysł wyborczy. I także zaproponowany przez polityka PiS. Tyle że przed wyborami 2014, kiedy kandydatem partii na prezydenta Poznania był Tadeusz Dziuba.
Jeśli coś z jego programu szczególnie wyróżniało go spośród innych kandydatów i dało się zapamiętać do dziś, to był to – no, może obok zapowiedzi darmowej komunikacji – właśnie pomysł metra w centrum Poznania.
Zapowiadane przez Tadeusza Dziubę „minimetro” miało być przedłużeniem przyszłej trasy tramwajowej na Naramowice (cóż, wtedy nikt nie sądził, że po czterech latach dopiero ruszy budowa jej pierwszego odcinka…).
Tramwaj miał wjeżdżać pod ziemię w okolicach stacji PKP Poznań Garbary, wyjeżdżać jakieś 2 km dalej na wysokości ul. Królowej Jadwigi, i dalej prowadzić już nad ziemią na Dębiec. Politycy PiS szacowali koszty budowy takiej trasy na 1,2-1,5 mld zł.
Premetro na Ławicę
Mamy wreszcie najnowszy hit tegorocznej kampanii, czyli pomysł Tadeusza Zyska, by zrobić w mieście dwie główne osie tramwajowe. Jedną miałaby być trasa Pestki przedłużona na Dębiec. To akurat pomysł lansowany przez poznańskich działaczy PiS już od jakiegoś czasu.
Jednak największe zainteresowanie budzi druga linia – z Franowa na Ławicę. To ona miałaby biec w tunelu pod centrum miasta. Koncepcja zakłada, że tramwaj wjeżdżałby pod ziemię na wysokości ul. Polskiej i wyjeżdżał przy ul. Podgórnej…
...choć Tadeusz Zysk dodał, że marzy mu się nawet dłuższy tunel aż do ul. Jana Pawła II. Wówczas trzeba by go przekopać pod Wartą zupełnie jak II linię metra w Warszawie.
To wszystko kandydat PiS na prezydenta Poznania szumnie nazwał budową premetra, ale będąc precyzyjnym należałoby dodać, że byłoby to raczej poszerzenie premetra. Zgodnie z definicją taka bezkolizyjna trasa już w Poznaniu istnieje – jest nią oczywiście Pestka.
Ups... Tu kiedyś było zamieszczone wideo, którego już nie ma w internecie :(
Warto dodać, że budowa trasy tramwajowej na Ławicę biegnącej częściowo w tunelu była już analizowana kilka lat temu, gdy władze województwa sprawdzały różne warianty transportu szynowego na lotnisko.
Studium przedinwestycyjne wykazało wówczas, że taki podziemny tramwaj kosztowałby aż 400 mln zł, i to w wariancie z tunelem dopiero od Bałtyku. Strach pomyśleć, ile musiałby kosztować w wersji zaproponowanej przez Tadeusza Zyska.
Zresztą Zysk sam przyznał, że 1 km takiego tunelu to orientacyjnie koszt ponad 100 mln zł, w związku z czym sam odcinek od ul. Polskiej do Podgórnej pochłonąłby jakieś 500 mln zł.
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: