Polub fanpage na FB

Poznań Spoza Kamery

Poznań Spoza Kamery

#polityka  #Poznań  #wybory  #samorząd  #inwestycje

Prezydent Poznania przed decyzją tragiczną. Oddać kasę czy robić III ramę? Oto jest pytanie

#Poznań #Jacek Jaśkowiak #Grunwaldzka #III rama komunikacyjna #wiadukty #Komisja Europejska #UE

SEWERYN LIPOŃSKI
20 grudnia 2014

Prezydent Jacek Jaśkowiak nie musiał długo czekać na pierwszego trupa, który właśnie wypadł z szafy w gabinecie jego poprzednika. Trupem są słynne wiadukty nad nieistniejącą III ramą na ul. Grunwaldzkiej. A ściślej – dotyczące ich pisma z Centrum Unijnych Projektów Transportowych.

Przypomnijmy krótko, o co chodzi z tymi wiaduktami. Miasto poszerzyło ul. Grunwaldzką, a na wysokości ul. Smoluchowskiego zbudowało przy okazji trzy wiadukty (dwa dla aut i jeden dla tramwajów). Sęk w tym, że na razie te wiadukty przebiegają nad... niczym. W przyszłości ma biec pod nimi tzw. III rama komunikacyjna. Jednak na razie – jak widać na załączonym obrazku – jest tam tylko „ch..., d... i kamieni kupa” wielka dziura w ziemi. I nie wiadomo, czy III rama kiedykolwiek powstanie.



Na budowę wiaduktów poszło w sumie ok. 20 mln zł. Towarzyszyła temu dość ożywiona dyskusja w radzie miasta, wśród specjalistów i w mediach. Od otwarcia Grunwaldzkiej jesienią 2013 r. minęło już trochę czasu, od decyzji o wiaduktach jeszcze więcej. Dlatego zdążyliśmy o nich nieco zapomnieć.

Najwyraźniej nie zapomniał „biały wywiad” Komisji Europejskiej, o którym mówił nam ostatnio europoseł Ryszard Czarnecki. Co prawda odnosił się wtedy do sprawy ul. Nowej Naramowickiej, lecz wygląda na to, że akurat w przypadku Grunwaldzkiej ów wywiad zadziałał wręcz modelowo. Zasypał Centrum Unijnych Projektów Transportowych groźnie brzmiącymi zastrzeżeniami wobec inwestycji w Poznaniu.

Budowa tych wiaduktów ma sens i może zostać uznana za tzw. koszt kwalifikowalny tylko w przypadku, gdy nastąpi realizacja III ramy. Miasto powinno zapewnić jednoznacznie, że budowa III ramy wciąż jest w miejskich planach, a także podać, w jakich latach ma nastąpić realizacja tej inwestycji, bo w obecnej wieloletniej prognozie finansowej Poznania (2013-2031) jej nie ma.

Uwagi Komisji Europejskiej przekazane przez Centrum Unijnych Projektów Transportowych



Sytuacja jest komiczna. Oto Komisja Europejska, z założenia przeciwna rozbudowie jakichkolwiek dróg dla samochodów wewnątrz aglomeracji, namawia Poznań do zbudowania sobie takiej śródmiejskiej obwodnicy! Bo tylko wtedy – jak słusznie zauważają unijni urzędnicy – da się uzasadnić istnienie wiaduktów na Grunwaldzkiej. Wybudowanych przecież częściowo za unijne pieniądze.

Przy okazji Bruksela stawia prezydenta Jaśkowiaka w wyjątkowo niezręcznej sytuacji. Prezydent Poznania, z przekonania opowiadający się za ograniczaniem ruchu aut w mieście na rzecz transportu publicznego i rowerów, zdecydowanie protestował przeciw planom budowy III ramy, która miałaby kosztować ok. 9 mld zł. Podczas kampanii wyborczej zdążył kilka razy jasno zadeklarować, że jeśli zostanie prezydentem, to jej nie zbuduje. Zdążył to powtórzyć także po wyborach.

I oto w ten sposób pisma dot. „wiaduktów widmo” na Grunwaldzkiej czynią go prawdziwym bohaterem tragicznym całej sytuacji. Nie wpisze III ramy do tzw. wieloletniej prognozy finansowej Poznania? Na dzień dobry dostanie łatkę, bo w miasto pójdzie wieść, że już na początku urzędowania na własne życzenie oddał 10 mln zł unijnej dotacji. Wpisze III ramę? Zaprzeczy własnym deklaracjom sprzed dosłownie kilku dni. I z całej kampanii wyborczej.

Cokolwiek zrobi – wyjdzie źle. Toż to lepsze niż Antygona, Konrad z „Dziadów” Mickiewicza i Cyd Corneille’a razem wzięci. Wszystko to byłoby nawet całkiem zabawne, gdyby nie fakt, że mówimy o sporych miejskich (czyli naszych wspólnych) pieniądzach.

I co z tym fantem zrobi prezydent?



Oczywiście jest jeszcze i trzecie wyjście z sytuacji. Czyli wpisać na odczepnego jakiś kawałek III ramy do wieloletniej prognozy (może nawet ten sam, który zostawił mu „w spadku” Grobelny?), po czym z premedytacją go nie realizować i nie rezerwować na niego kasy.

Trzeba jednak przyznać, że byłby to pewien ewenement. Prezydent Poznania z własnej woli wpisuje do miejskich planów coś, czego jest zdeklarowanym przeciwnikiem i z góry oświadcza, że i tak nigdy tego nie zrealizuje? No bez jaj. Zresztą KE połapałaby się w tym w okamgnieniu. Wystarczyłoby śledzić medialne doniesienia.

Budowy III ramy nie da się zrealizować, ale musimy poszukać rozwiązań, by uratować te dotację. Będziemy modyfikować WPF, ale w sposób racjonalny, żeby nie zwracać tych środków

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak / źródło: "Gazeta Wyborcza Poznań"



Nie zazdroszczę prezydentowi sytuacji, w jakiej się znalazł, zwłaszcza że ów „prezencik” na święta dostał tak naprawdę od poprzednika. Nie dziwię mu się także, że na razie jest oszczędny w słowach i bardzo ostrożnie komentuje sprawę. Inna rzecz, że nawet gdyby powiedział coś konkretnego, to trzeba by do jego słów podchodzić z dużą dozą... no właśnie, ostrożności.

Kłania się tu sprawa z wiceprezydentami. Jak było naprawdę z Tomaszem Lewandowskim – pewnie tak w 100 proc. nigdy się już nie dowiemy. Wiadomo za to, że Jaśkowiak skutecznie skompromitował stwierdzenia typu „bardzo chciałbym, żeby...”, „poważnie rozważam...” itp. Jeśli znów tak o czymś powie, nikt już tak łatwo w to nie uwierzy. Nawet jeśli będzie chodziło o wiadukty i III ramę.

Za to cała sprawa z ul. Grunwaldzką może być dla nowego prezydenta niezłym testem, czy umie podejmować niepopularne decyzje. Bo taką z pewnością będzie rezygnacja z 10 mln zł unijnej dotacji.

Czy Jaśkowiak i jego zastępca Maciej Wudarski będą potrafili wytłumaczyć poznaniakom, dlaczego je oddajemy i na dodatek rezygnujemy z budowy szerokiej drogi dla kierowców? A może jednak, wbrew własnym zapowiedziom, zdecydują się jednak kombinować z III ramą? Pierwsze tygodnie 2015 r. powinny przynieść odpowiedź na to pytanie.

Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: