Polub fanpage na FB

Poznań Spoza Kamery

Poznań Spoza Kamery

#polityka  #Poznań  #wybory  #samorząd  #inwestycje

Najmniej breaking news tego tygodnia: Jacek Jaśkowiak znów wystartuje w wyborach prezydenta Poznania

#Poznań #Jacek Jaśkowiak #WTK #wybory samorządowe 2024 #Platforma Obywatelska #Koalicja Obywatelska

SEWERYN LIPOŃSKI
19 grudnia 2023

Prezydent Jacek Jaśkowiak - wbrew wcześniejszym deklaracjom - już oficjalnie zapowiada start na trzecią kadencję. Wszystko wskazuje, że nie ma lepszych opcji, by kontynuować polityczną przygodę. Wszystko wskazuje też, że jego partia nie ma innego wyjścia, jak tylko go poprzeć.

Wśród znanych wpadek komentatorskich jest m.in. taki cytat z Euro 2000:

"Wyrasta jak spod ziemi w najmniej zaskakujących i nieoczekiwanych miejscach"

Już nie pamiętam, który konkretnie komentator to powiedział (w grę musieli wchodzić Dariusz Szpakowski, Andrzej Zydorowicz i Jacek Banasikowski) ani w którym meczu, mniejsza z tym.

To po prostu dobra metafora dla najnowszej politycznej decyzji Jacka Jaśkowiaka - ogłoszonej w poniedziałek na antenie WTK. Prezydent Poznania zapowiedział, że wystartuje w zbliżających się wyborach samorządowych, czyli będzie kandydował na trzecią kadencję.



Dziś potwierdził to jeszcze w porannej rozmowie z Radiem Poznań.

Ile było przedtem budowania napięcia! Ileż to razy JJ uciekał od tej deklaracji, mówiąc, że jeszcze nie podjął decyzji. Że ogłosi ją na przełomie grudnia i stycznia. Potem padła ta konkretna data - 18 grudnia. Jeszcze wczoraj dziennikarze z innych redakcji dopytywali, czy zrobi to właśnie na naszej antenie.

Tymczasem, gdy już Jaśkowiak wreszcie powiedział, co miał do powiedzenia...

To wydaje się to wręcz takie oczywiste i banalne. Jaśkowiak wystartuje. Tak samo jak Tadeusz Sznuk poprowadzi najbliższy odcinek "Jednego z dziesięciu". Nic zaskakującego. Można wzruszyć ramionami i wrócić do zwykłych zajęć. No, ewentualnie, zrobić parę wpisów na Twitterze.


Prezydent Jaśkowiak - paradoksalnie - prawdziwą bombę odpaliłby, gdyby oznajmił, że nie startuje. To byłby dopiero plot twist! Zaczęłyby się gorączkowe dywagacje: ale jak to? dlaczego? co mu zaoferowali? jakie kwity na niego mieli? i kto ich użył? i kto teraz za niego? i na czym ma polegać ten "plan B" Platformy?...

Nic takiego jednak się nie wydarzyło.

Jaśkowiak zapowiadał dwie kadencje



Jeśli Jaśkowiak wystartuje i wygra wybory - będzie to jego trzecia kadencja w roli prezydenta Poznania. Nie wszyscy kojarzą, jak to jest z tymi kadencjami w jego przypadku, zatem:


Jeszcze przed wyborami w 2018 r. Jaśkowiak podtrzymywał: dwie kadencje i koniec. Dopiero na przełomie 2020 i 2021 r. zaczął przebąkiwać, że nie wyklucza startu na trzecią, bo "nie chciałby tego tak zostawiać".

To już jest sygnał, że prezydent Poznania nie był szczery nawet w najbardziej pryncypialnych sprawach, związanych z własnymi politycznymi posunięciami.

To już jest niekonsekwencja podobnego kalibru, jak Robert Biedroń i jego mandat europosła, albo jak zapewnienia Beaty Szydło, że Antoni Macierewicz nie będzie ministrem obrony. To jest - Jaśkowiaka na pewno zaboli to porównanie - jak słynne "nie ma planów koalicji z Samoobroną".

To jest niekonsekwencja, która Jaśkowiakowi ostatecznie odbiera coś niezwykle ważnego i często deficytowego wśród polityków, a mianowicie wiarygodność
- komentowałem wtedy na Poznań Spoza Kamery.



Zapytałem o tę niekonsekwencję samego prezydenta, gdy w kwietniu tego roku był gościem w moim programie Gorący Temat. Tak wtedy tłumaczył tę zmianę zdania:



Wczoraj pytanie o "przyspawanie się do stołka" powtórzył Darek Milejczak.

- Nie przyspawałem się - zaprzeczył lekko rozbawiony Jaśkowiak.

Pytanie, czy wszyscy tak pomyślą...
- Ale to mnie tak naprawdę nie interesuje, czy ktoś coś pomyśli.


Odrobina analogii z Ryszardem Grobelnym



Sytuacja Jaśkowiaka z pozoru trochę przypomina położenie prezydenta Ryszarda Grobelnego w 2014 r. Też dość długie ociąganie się z deklaracją startu. Też dywagacje, czy Platforma nie zaoferuje mu czegoś w krajowej polityce. Nie zaoferowała.



- Jedyną propozycją, jaką miałem ze strony PO, było wycofanie się ze startu - mówił Grobelny w rozmowie z "Rzeczpospolitą" tuż przed wyborami. A na pytanie, co miał dostać w zamian, odparł: - Nic. W zamian deklaracja, że będzie dobrze.

Jednocześnie narastające poczucie zmęczenia. Zarówno mieszkańców prezydentem, jak i samego prezydenta (Grobelny przyznał potem, że kadencja 2014-2018 i tak miała być jego ostatnią). Coraz głośniejsza krytyka jego posunięć.

Prezydent Jaśkowiak sam zdaje się pewne analogie dostrzegać.

To jest ring. Trzeba do tego ringu wyjść. Mam nadzieję, że będzie merytoryczna debata, a partie wystawią mocnych kandydatów. To jest polityka. Ryszard Grobelny też był murowanym faworytem

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak / źródło: Otwarta Antena WTK



Jest jedna podstawowa różnica - o której wielu zapomina. Grobelny nie miał partyjnego szyldu (choć fakt faktem, że wielu wyborców PO głosowało właśnie na niego, a nie na kontrkandydata z Platformy). Jaśkowiak ten szyld ma i on w Poznaniu z miejsca daje mu wiele punktów.

W Platformie nie wszyscy chcą, ale muszą



Mówiąc o tym, że "nie interesuje go, czy ktoś coś pomyśli", Jaśkowiak - świadomie bądź nie - nawiązał również do niektórych kolegów i koleżanek z partii.

- Jakieś 80 proc. Platformy nie chce Jacka - przekonywał mnie niedawno jeden z poznańskich polityków PO. Jeśli nawet mocno zawyżył ten odsetek, to jest tajemnicą poliszynela, że spora część zgrzyta zębami na myśl o kolejnej kadencji Jaśkowiaka.

Gdy jednak zrobiłem materiał o tym, co się na ten temat szepcze w partii...



...to oczywiście zaczął się festiwal oficjalnych zaprzeczeń. A nawet oskarżeń, że tych proszących o anonimowość polityków tak naprawdę nie ma, a rozmowy z nimi - rzekomo zmyśliłem. Żeby "błysnąć na FB".

(No jasne, jestem dziennikarzem ponad 15 lat, a miałbym bawić się w takie ściemy dla paru like'ów i pięciu minut rozgłosu... ;) )

Takie reakcje też sporo mówią o relacjach Jaśkowiaka z resztą Platformy.

Mimo że nie wszyscy go lubią i poważają (a mówiąc wprost - niektórzy mają go dość), to nie bardzo mają wyjście, przy podniesionej kurtynie muszą go poprzeć w wyborach. Niezrozumiałe byłoby wypięcie się partii na własnego prezydenta. Który, dodajmy, według sondaży wciąż cieszy się dużym poparciem.

To jednak inna sytuacja niż we Wrocławiu - gdzie prezydent Jacek Sutryk jest bezpartyjny i jeszcze tworzył własny klub radnych bez posługiwania się szyldem PO czy całej Koalicji Obywatelskiej.

Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy



Zapowiadając start w wyborach - mimo wszystko Jaśkowiak zastosował trochę metodę faktów dokonanych. Zresztą sam przyznał na antenie, że jego kandydatura wymaga jeszcze "uzgodnień na poziomie politycznym", czyli w praktyce - zaakceptowania przez władze partii.

To powinna być formalność, ale zauważmy, że Jaśkowiak zostawił sobie pewną furtkę.

- Zamierzam startować - powiedział. A więc nie żadne "wystartuję na 100 proc.", "mój start jest pewny", "chcę kandydować bez względu na wszystko".

To z jego punktu widzenia rozsądne rozwiązanie. Do wyborów zostało trzy i pół miesiąca. Czyli nieco ponad 100 dni, z pozoru niewiele, ale różne rzeczy mogą się wydarzyć. Przypomnijcie sobie porażki wspomnianego Grobelnego czy Bronisława Komorowskiego.



Co właściwie mogłoby się wydarzyć w tym przypadku? Różne rzeczy.

Kandydatów na prezydentów największych miast będzie zatwierdzać sam Donald Tusk. Możecie nie pamiętać, ale Tusk już raz - nieświadomie - "uwalił" kandydata lokalnych struktur, którym w 2010 r. miał być - uwaga, uwaga! - Ryszard Grobelny.

Wszystko było już wstępnie dogadane. Tymczasem Tusk wypalił, że pod szyldem PO nie będzie kandydować nikt, kto ma postawione prokuratorskie zarzuty. Chodziło mu o Jacka Karnowskiego - wówczas prezydenta Sopotu.

Tyle że rykoszetem oberwał Grobelny. Który nie tylko miał zarzuty, ale wręcz trwający przed sądem proces w sprawie tzw. kulczykparku, a nawet wyrok skazujący z I instancji (dopiero potem - trzy lata później - został jednak uniewinniony).

Szerzej o tamtej historii (i jeszcze paru innych) w tekście:



Dziś także nie ma 100-procentowej gwarancji, że Tusk nie rzuci, że np. kandydatem na prezydenta pod szyldem Platformy nie będzie żaden Jacek... ;)



...a już zupełnie serio, Jaśkowiak musi po prostu uważać, żeby Tuskowi czymś nie podpaść.

Zapewne nieprzypadkowo prezydent Poznania wyraża się w ostatnich dniach o premierze w samych superlatywach. Mimo że ich relacje, jak słyszałem, są raczej chłodne.


Jestem przekonany, że gdyby Jaśkowiak wpakował się teraz w jakąś aferę obciążającą Platformę wizerunkowo, to Tusk byłby gotów bez mrugnięcia okiem wymienić go na jakiś "lepszy model".

Innej propozycji na stole nie ma



Cały czas - teoretycznie - pozostaje możliwość "kupienia" Jaśkowiaka jakimś innym stanowiskiem. Ministrem sportu już nie będzie... ale może jakimś ważnym ambasadorem? szefem państwowej spółki?...

Jeszcze jakieś 2 tyg. temu jeden z polityków Platformy przekonywał mnie, że jakaś oferta wciąż wchodzi w grę. Oczywiście Jaśkowiak miałby w zamian zrezygnować z kandydowania.

Jestem jednak sceptyczny w tej kwestii. Kto zna Jaśkowiaka, ten wie, że musiałoby to być naprawdę eksponowane stanowisko. Najlepiej pozwalające bywać na salonach i mieć wpływy. Do tego raz po raz stawać w blasku fleszy.

Takich stanowisk, poza samym rządem, za wiele nie ma. I wygląda na to, że na razie żadna taka oferta - którą Jaśkowiak mógłby rozważyć - nie wylądowała na stole.

Z tego powodu nie sądzę również, by Jaśkowiak był zainteresowany startem do Parlamentu Europejskiego, choć taki pomysł też gdzieś krąży (zresztą - gdyby chciał, to przecież nie deklarowałby teraz startu w wyborach samorządowych).

Prezydent Jaśkowiak właśnie wbił na ten turniej pokera. Zapłacił już wpisowe i usiadł do stolika, teraz czeka, aż przysiądą się kolejni. Już wie, że to on na starcie będzie miał najwięcej żetonów i najlepsze karty.

Trudno byłoby w tej sytuacji rezygnować z gry. Nawet jeśli wcześniej obiecywało się wszystkim dookoła, że tych potyczek w pokera wystarczy i więcej nie będzie.

Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: