Polub fanpage na FB

Poznań Spoza Kamery

Poznań Spoza Kamery

#polityka  #Poznań  #wybory  #samorząd  #inwestycje

Tajne struktury PiS w Poznaniu. Tak partia miga się od wyjaśnienia, co się stało z Tadeuszem Zyskiem

#Poznań #Tadeusz Zysk #PiS #Prawo i Sprawiedliwość #Nowogrodzka #Krzysztof Sobolewski

SEWERYN LIPOŃSKI
9 listopada 2022

Kto jest obecnie szefem PiS w Poznaniu? Czy nadal jest to Tadeusz Zysk? - próbowałem się tego dowiedzieć przez kilka tygodni. Partia rządząca - przyciśnięta skargą do sądu administracyjnego - w końcu odpowiedziała. To znaczy napisała, że... nic nie odpowie, bo to ponoć jej wewnętrzne sprawy.

"Procedury wewnętrzne partii względem poszczególnych funkcji partyjnych czy też statusu jej członków nie są sprawami publicznymi, a tym samym nie stanowią informacji publicznej."

Tak odpisał poseł Krzysztof Sobolewski, sekretarz generalny PiS, na moje pytania, kto obecnie kieruje poznańskimi strukturami PiS i czy Tadeusz Zysk - dotychczasowy pełnomocnik - został zawieszony w prawach członka partii. I dalej:

W żadnej mierze ww. procesy wewnątrzpartyjne nie determinują spraw publicznych. Dyskrecjonalne prawo doboru środków i sposobu działania partii, zagwarantowane konstytucyjnie, obejmuje również działalność statutową organów partii. Jest to domena wewnętrzna partii.

Sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski



Z tym że nie dostałem tej odpowiedzi tak od ręki. Zaraz zobaczycie, jaką ścieżkę trzeba było przejść, aby w ogóle zmusić któregokolwiek z oficjeli partii rządzącej do zabrania głosu w tym temacie (a właściwie - do oznajmienia, że i tak nic nie powiedzą).

Zasłaniając się "procedurami wewnętrznymi" PiS nie chce podać, kto stoi na czele jego struktur w Poznaniu, mimo że jawność partyjnych struktur przewiduje szereg przepisów - z ustawy o partiach politycznych, z ustawy o dostępie do informacji publicznej, a nawet jeden z przepisów konstytucji.

Partia mogłaby mnie odesłać do własnego biuletynu informacji publicznej (zgodnie z przepisami - informacji tam zamieszczonych nie trzeba udzielać w odpowiedzi na wniosek). Tam - co ciekawe - zamieszczała wykaz swoich lokalnych struktur i jakoś wtedy nie były to "procedury wewnętrzne".

Mogłaby więc tam odesłać - ale tego nie robi. Zapewne dlatego, że jest to spis baaardzo nieaktualny, bo z... września 2021 r.

Zdecydowanie bardziej aktualny wykaz lokalnych struktur - już z obecnym podziałem na 100 okręgów zamiast na 41 - wisi na samej stronie internetowej PiS.

Tam jako pełnomocnik partii w Poznaniu - teoretycznie - wskazany jest Tadeusz Zysk. Jednak z tego, co działo się i mówiło w szeregach poznańskiego PiS we wrześniu, wynikałoby, że to również nieaktualne, a według niektórych pogłosek Zysk miał nawet zostać zawieszony w partii.

Można by się tego dowiedzieć od samego Zyska - tyle że ten nie odbiera telefonów i nie odpisuje na SMS-y. Przestał się udzielać w internecie. Jego ostatni wpis na Twitterze jest z 16 września. Na Facebooku też od dawna nic nie napisał (zarówno na profilu publicznym, jak i prywatnym), przestał tam nawet komentować sukcesy Lecha Poznań, choć wcześniej cieszył się po każdym z nich, jak również np. po wygranych Igi Świątek.



Zresztą podobno nawet lokalni działacze PiS nie bardzo mają z nim kontakt. Można od nich usłyszeć, że "nikt nic nie wie", i że "to trudny temat". Centrala partii nie wyjaśnia im, co jest grane. Mamy więc jakieś kuriozalne bezkrólewie, którego nikt nie chce oficjalnie potwierdzić.

Jeden z poznańskich polityków PiS przyznał mi nawet, że raz po raz... wpisuje nazwisko Tadeusza Zyska w Google, zaznacza opcję "ostatnie 24 godziny" i sprawdza, czy coś się nie wyjaśniło. Jest przekonany, że szczegóły pozna prędzej z mediów, niż od władz własnej partii (!).

Przyznam, że bardzo mnie intryguje, dlaczego PiS robi z tego taką tajemnicę. Zupełnie jakby chodziło o ściśle tajne wewnątrzpartyjne sondaże, o kolejne wpłaty prezesów państwowych spółek na kampanię wyborczą, jakieś nieznane dotąd nagrania z restauracji Sowa i Przyjaciele czy nowe maile ze skrzynki ministra Michała Dworczyka.

Zawirowania wokół Tadeusza Zyska



Szczegóły, jak i dlaczego mogło w ogóle dojść do tego "bezkrólewia", opisywałem już na łamach wtk.pl. Przypomnijmy zatem - możliwie krótko - całą sekwencję zdarzeń:

1. Do czerwca tego roku szefem lokalnych struktur PiS - tzw. pełnomocnikiem okręgowym - w okręgu obejmującym Poznań i powiat poznański był Szymon Szynkowski vel Sęk.

2. W czerwcu PiS zmienił swoje struktury w terenie. Zamiast dotychczasowych 41 okręgów (pokrywających się z okręgami wyborczymi do Sejmu) zrobił 100 okręgów o granicach zbieżnych z okręgami wyborczymi do Senatu. Dla tych 100 okręgów powołał nowych pełnomocników.

3. Takim pełnomocnikiem w okręgu nr 91 - obejmującym teraz już samo miasto Poznań - został Tadeusz Zysk. Znany poznański wydawca, do niedawna bezpartyjny, ale pod szyldem PiS startował już do Sejmu i na prezydenta Poznania.


4. Zaraz po wakacjach Zysk zaczął robić porządki w lokalnych szeregach. Doprowadził do zmiany przewodniczącego klubu PiS w poznańskiej radzie miasta. Dotąd była to Klaudia Strzelecka (bliska współpracowniczka Szymona Szynkowskiego vel Sęka - poprzedniego szefa poznańskiego PiS).

Teraz, z inicjatywy Zyska, szefem klubu radnych PiS został Michał Grześ. To bardzo doświadczony samorządowiec - w radzie miasta zasiada od 1994 r. Zainteresowany raczej lokalnymi sprawami niż krajową polityką. Szerszej publice w Polsce znany z głośnej sprawy "słonia geja" w poznańskim zoo.

Tyle wiemy na pewno.

Czytajcie śmiało dalej, ale zaznaczam, że od tego miejsca nie wiemy w 100 proc., co się wydarzyło wewnątrz partii rządzącej - wchodzimy w sferę domysłów i nieoficjalnych pogłosek:

5. Tuż po tych roszadach do centrali PiS przy ul. Nowogrodzkiej podobno trafił donos na Tadeusza Zyska. Dotyczył m.in. tego, że wyznaczony przez niego nowy szef klubu - czyli Grześ - był wcześniej zawieszony w partii, a poza tym zbyt ciepło wypowiadał się o Jacku Jaśkowiaku - prezydencie Poznania z Platformy Obywatelskiej.

6. W międzyczasie zaprosiłem Tadeusza Zyska do programu Gorący Temat w WTK - na czwartek 15 września. Chciałem zrobić rozmowy z lokalnymi szefami największych partii - czyli z Bartoszem Zawieją (PO) i właśnie z Zyskiem (PiS). Zysk we wtorek 13 września potwierdził udział.

7. Jednak w czwartek z samego rana Zysk niespodziewanie przysłał mi SMS-a:

"Niestety nie mogę być dzisiaj u Państwa. Jestem poza Poznaniem i nie będzie mnie przez tydzień. B. przepraszam za komplikacje. Pozdrawiam"

Zadzwoniłem, by zapytać, co się stało. Ale Zysk już nie odebrał ode mnie telefonu (i nie zrobił tego również w kolejnych dniach). Nie odpisał też na SMS-a.

8. Mniej więcej w tym samym czasie wśród poznańskich polityków PiS zaczęły krążyć pogłoski, że Zysk podpadł na Nowogrodzkiej, i że lada dzień straci stanowisko pełnomocnika partii w Poznaniu.

9. Gdy w środę 21 września zabrałem się za pisanie tekstu na ten temat - z różnych źródeł usłyszałem, że Zysk już nie tylko przestał być pełnomocnikiem, ale został do tego zawieszony w prawach członka partii. Taką decyzję miał podjąć sam Jarosław Kaczyński.

Tyle że nikt nie chciał tego oficjalnie przyznać. Jeden z ważnych wielkopolskich posłów PiS, gdy go zapytałem o sprawę, odpisał mi w wymowny sposób: "Nie mogę tego oficjalnie potwierdzić".

I tutaj - po nakreśleniu tego przydługiego backgroundu - zaczyna się najciekawsze.

Zaraz zobaczycie, jak w kolejnych dniach i tygodniach próbowałem ustalić, kto właściwie kieruje teraz poznańskimi strukturami PiS. I co stało się z samym Tadeuszem Zyskiem. Zobaczycie, jak partia rządząca zrobiła sporo, by opinia publiczna nie mogła się tego dowiedzieć.

10. Najpierw - jeszcze przed publikacją tekstu o całym zamieszaniu - próbowałem "po dobroci". Czyli normalną dziennikarską drogą. Sprawa dotyczyła PiS, więc wysłałem maila do rzecznika partii, którym jest poseł Radosław Fogiel:

Dzień dobry,

Z tej strony Seweryn Lipoński - dziennikarz telewizji WTK z Poznania.

Dotarły do mnie nieoficjalne informacje, że pan Tadeusz Zysk - od paru miesięcy pełnomocnik PiS w okręgu 91 (Poznań) - został zawieszony w partii za dokonywane ostatnio roszady kadrowe (m.in. w poznańskiej radzie miasta). Chciałbym dowiedzieć się:

1. Czy pan Tadeusz Zysk faktycznie został zawieszony w partii?

2. Czy pan Tadeusz Zysk dalej jest pełnomocnikiem partii w okręgu 91, a jeśli nie, to czy ktoś już został nowym pełnomocnikiem lub tymczasowo pełni obowiązki pełnomocnika w tym okręgu?

Zależałoby mi na możliwie szybkiej odpowiedzi.


Mail wysłany na adres wskazany jako kontakt do posła Fogla dwukrotnie wrócił do mnie jako "wiadomość niedostarczona". Zadzwoniłem więc do biura poselskiego Fogla, tam poprosiłem o jakiś inny adres mailowy do pana posła, podano mi go. Tym razem wysłany mail dotarł do adresata.

11. Mimo to odpowiedzi nie było. W międzyczasie zdobyłem od jednego z kolegów dziennikarzy numer telefonu komórkowego bezpośrednio do posła Fogla. Dzwoniłem raz po raz przez kilka dni, jednak poseł Fogiel ani razu nie odebrał. Wysłałem mu SMS-a z prośbą o kontakt. Też zero reakcji.

12. Gdy ktoś mnie tak ewidentnie olewa, a ma obowiązek odpowiedzieć mi na pytania (w tym przypadku ma - mówimy o partii politycznej korzystającej z publicznej kasy - i to w dodatku o partii sprawującej władzę), to czasem sięgam po tryb dostępu do informacji publicznej.

Zresztą PiS sam zamieścił odpowiedni wzór w swoim biuletynie informacji publicznej. Wypełniłem więc wniosek prosząc o dwie informacje:

1. Informacja, kto obecnie jest pełnomocnikiem (albo p.o. pełnomocnika) okręgowym PiS w okręgu 91 (miasto Poznań).

2. Informacja, czy pan Tadeusz Zysk został we wrześniu br. zawieszony w prawach członka PiS, a jeśli tak, to czy nadal jest zawieszony.


Wysłałem wniosek podpisany po prostu moim imieniem i nazwiskiem. Nigdzie nie wspominałem, że jestem dziennikarzem, bo w sprawie udostępnienia informacji publicznej nie ma to znaczenia - o taki dostęp może się zwrócić każdy, nieważne, czy jest dziennikarzem, nauczycielem, politykiem czy bezrobotnym.



13. Wniosek - wysłany 26 września - dotarł na ul. Nowogrodzką 28 września (wiem, bo zamówiłem przesyłkę z potwierdzeniem odbioru). Wtedy zaczęło biec 14 dni na udzielenie odpowiedzi.

14. Ten termin minął 12 października. Czy dostałem odpowiedź w terminie? Nie dostałem.

Muszę przyznać, że to akurat trochę mnie zaskoczyło. Różne instytucje, do których w przeszłości zwracałem się o dostęp do informacji publicznej, zawsze starały się odpowiedzieć w terminie.

Nawet PKP S.A. w najmroczniejszych czasach (współpraca z Trigranitem, zwalczanie postulatów zrobienia przejścia dla pieszych przez ul. Matyi, tajne pomysły na stary gmach dworca Poznań Główny itd.) - z tego, co pamiętam, nigdy tych 14 dni nie przekroczyło.

15. Skoro partia Kaczyńskiego nie wysłała w terminie żadnej odpowiedzi - postanowiłem złożyć do sądu administracyjnego skargę na tzw. bezczynność organu (w tym przypadku - partii politycznej).

Tu ciekawostka: mimo że skargę składa się do sądu, zgodnie z przepisami trzeba to zrobić za pośrednictwem... instytucji, na którą się skarżymy. Czyli w tym przypadku skargę na PiS musiałem wysłać na ul. Nowogrodzką.

Tak właśnie zrobiłem 13 października. Przesyłka dotarła do partii rządzącej 17 października (po drodze był weekend). Wtedy zaczęło biec 15 dni, jakie PiS miał na przekazanie skargi do sądu.

16. Ta z pozoru idiotyczna procedura, że skarga musi przejść przez ręce tego, na kogo się skarżę, w praktyce może nie jest taka głupia. Podobno sam fakt wysłania skargi pomaga "pogonić" różne instytucje i zmusić do udzielenia odpowiedzi.

Eureka! Nagle, pod koniec października, centrala PiS w końcu zareagowała. Na mój wniosek o udostępnienie informacji publicznej odpisał poseł Krzysztof Sobolewski - sekretarz generalny partii.

I co, myślicie, że z przyjemnością i szczegółowo odpowiedział na moje pytania? Taaa... naiwni.

Zacytujmy całą odpowiedź (żeby potem nie było, że coś jest wyrwane z kontekstu):

Szanowny Panie,
w związku z Pana wnioskiem z dnia 26.09.22 r.
uprzejmie informuję, iż:

informacje objęte przedmiotowym wnioskiem nie stanowią informacji publicznych. Procedury wewnętrzne partii względem poszczególnych funkcji partyjnych czy też statusu jej członków nie są sprawami publicznymi, a tym samym nie stanowią informacji publicznej.

W żadnej mierze ww. procesy wewnątrzpartyjne nie determinują spraw publicznych. Dyskrecjonalne prawo doboru środków i sposobu działania partii, zagwarantowane konstytucyjnie, obejmuje również działalność statutową organów partii. Jest to domena wewnętrzna partii.

Zgodnie z art. 1 ust. 1 ustawy każda informacja o sprawach publicznych stanowi informację publiczną w rozumieniu ustawy i podlega udostępnieniu na zasadach i w trybie w niej określonych. Ustawodawca celowo użył sformułowania „informacja o sprawach publicznych”, choć nie opatrzył ustawy w definicję „spraw publicznych”. Doktryna i orzecznictwo wypracowały jednak zakres przedmiotowy „spraw publicznych”, który należy rozumieć jako informacje wytworzone przez władze publiczne oraz osoby pełniące funkcje publiczne oraz inne podmioty, które wykonują zadania władzy publicznej lub gospodarują mieniem publicznym (komunalnym bądź Skarbu Państwa).

Informacją publiczną jest każda informacja dotycząca sfery istotnych faktów i danych publicznych, związana z wykonywaniem władztwa publicznego lub z wykorzystaniem mienia publicznego.

Tymczasem przedmiotem odnośnego wniosku są sprawy dotyczące wewnętrznych procedur partii. Jest to sfera objęta wolnością działalności partii politycznych, a zatem także ochroną wynikającą z konstytucyjnej zasady wyrażonej w art. 11 Konstytucji RP, determinującej pluralizm polityczny.

Informuję jednocześnie, iż zwłoka w odpowiedzi nie była celowa, a jedynie wynikała z niewłaściwego zadekretowania sprawy przez sekretariat PiS. Niemniej jednak przepraszamy za opóźnienie w udzieleniu odpowiedzi, podkreślając jeszcze raz, że jego wyłączną przyczyną był błąd organizacyjny, nie zaś zła wola partii.

Z poważaniem
Krzysztof Sobolewski
Sekretarz Generalny PiS


Czyli w dużym skrócie: drodzy wyborcy i obywatele, partia rządząca nie zamierza dzielić się informacją, kto jest jej liderem w dużym, ponad 500-tysięcznym mieście. To są jej wewnętrzne sprawy.

Tak samo jak to, co się stało z dotychczasowym szefem, byłym kandydatem na prezydenta Poznania. Zresztą akurat w tej sprawie mniej więcej takiej odpowiedzi się spodziewałem. Mało tego, sądziłem, że PiS może się dodatkowo powołać np. na ochronę danych osobowych.

Zastanawiające jest natomiast, że Sobolewski "procedurami wewnętrznymi partii" nazywa również to, kto jest pełnomocnikiem PiS w poszczególnych okręgach. I nie chce podać, kto jest teraz tym pełnomocnikiem w Poznaniu. Zaskakujące z dwóch powodów:

1) struktury i działalność partii politycznych w Polsce z założenia są jawne, o czym mówi ustawa o partiach politycznych:

Partie polityczne kształtują swoje struktury oraz zasady działania zgodnie z zasadami demokracji, w szczególności przez zapewnienie jawności tych struktur, powoływania organów partii w drodze wyborów i podejmowania uchwał większością głosów

Ustawa z dnia 27 czerwca 1997 r. o partiach politycznych, art. 8



Mało tego - konstytucja, na którą powołuje się sam Sobolewski przytaczając wolność tworzenia i działania partii politycznych, zaledwie dwa artykuły dalej (w art. 13) wręcz zakazuje działalności partii o tajnych strukturach.

Zresztą o tym, że informację publiczną stanowią też struktury podmiotów, które tej informacji muszą udzielać, mówi też sama ustawa o dostępie do informacji publicznej:

1. Udostępnieniu podlega informacja publiczna, w szczególności o: (...)
2) podmiotach, o których mowa w art. 4 ust. 1, w tym o: (...)
d) organach i osobach sprawujących w nich funkcje i ich kompetencjach


...i choć z pozoru dotyczy to tylko "podmiotów, o których mowa w art. 4 ust. 1" (czyli przede wszystkim różnych urzędów, instytucji publicznych itp.), a partie polityczne są wymienione dopiero w art. 4 ust. 2, to np. wojewódzki sąd administracyjny w Warszawie w styczniu 2015 r. orzekł, że nie należy dokonywać tu sztucznego podziału na dwie oddzielne kategorie podmiotów. Zatem powyższe przepisy per analogiam należałoby stosować również wobec partii.

2) jeśli założymy, że w PiS mają lepszych ode mnie ludzi od prawniczych wygibasów (w przeszłości potrafili przecież uzasadniać rzekomą konstytucyjność wyborów "kopertowych", przerwanie kadencji członkom Krajowej Rady Sądownictwa czy unieważnienie wyboru sędziów do Trybunału Konstytucyjnego) i uznali, że ww. przepisy wcale nie dotyczą ich struktur okręgowych...

...to chciałbym zapytać, co w biuletynie informacji publicznej PiS robi ten wspomniany już na wstępie wykaz (podkreślam: nieaktualny, sprzed ponad roku!), a także skąd wzięła się na stronie PiS nieco aktualniejsza lista wszystkich pełnomocników dla 100 okręgów w całym kraju.

Rany boskie, przecież to są wewnętrzne sprawy partii! Żadna tam informacja publiczna! Kto na Nowogrodzkiej lekkomyślnie pozwolił to opublikować?...

I wreszcie - last, but not least - polemizowałbym ze stwierdzeniem, że wewnątrzpartyjne procedury takie jak zawieszenie kogoś w prawach członka partii "nie determinują spraw publicznych" (jak twierdzi Sobolewski).

Praktyka życia politycznego pokazuje, że determinują bardzo mocno, bo jest to skuteczny środek do dyscyplinowania czy wręcz zastraszania np. szeregowych posłów i zamykania im ust w ważnych sprawach.

To zresztą dotyczy nie tylko PiS (choćby zawieszenie posłów głosujących przeciw tzw. piątce dla zwierząt), ale też innych partii (wystarczy przypomnieć np. niedawne zawieszenie posła Tomasza Lenza z PO za jego wypowiedzi w mediach czy wcześniejsze zawieszenie Borysa Budki i Tomasza Siemoniaka za udział w słynnej imprezie urodzinowej Roberta Mazurka).

Kompromitacja zamiast informacji



Partia rządząca, próbując utajnić swoje lokalne struktury w Poznaniu (zapewne tylko dlatego, że doszło w nich do zawirowań, które nie są dla partii korzystne wizerunkowo), w efekcie kompromituje się jeszcze bardziej.

Można było przecież po ludzku odpowiedzieć: "Pełnomocnikiem PiS w Poznaniu nadal jest pan Tadeusz Zysk", albo: "Pełnomocnikiem jest pan XYZ", albo ewentualnie: "Nasza partia obecnie nie ma w Poznaniu pełnomocnika ani p.o. pełnomocnika".

Wówczas nie byłoby całej sprawy i nie musiałbym nawet o tym pisać.

Można było mnie też odesłać do informacji zamieszczonych na stronie internetowej partii - gdzie jako pełnomocnik wciąż figuruje Tadeusz Zysk. Z jakiegoś powodu tego nie zrobiono (co według mnie jest kolejnym pośrednim dowodem, że te pogłoski o Zysku to wszystko prawda).


Tymczasem mamy miganie się partii rządzącej od odpowiedzi na dwa proste pytania. Cała sprawa - choć może wydawać się dość "insiderska" i mało istotna z punktu widzenia przeciętnego obywatela - pokazuje kilka ważnych rzeczy:

- gdy wynika jakaś niewygodna dla PiS sprawa, partia nie próbuje jej wyjaśnić (nawet własnym szeregowym członkom!), tylko woli ją załatwić po cichu i zamieść pod dywan

- wybiórczo stosuje przy tym przepisy, w tym konstytucję, powołując się na zapisaną w niej wolność działania partii politycznych, ale już całkowicie lekceważąc zakaz działalności partii o tajnych strukturach

- olewa obywatela zwracającego się z pytaniem, nie udzielając w terminie żadnej odpowiedzi - robi to dopiero, gdy ten upierdliwy obywatel nie odpuszcza i chce skierować sprawę do sądu (a w tej sytuacji dalsze uniki groziłyby już partii pewnymi konsekwencjami - np. nałożeniem grzywny)

Tak a propos - istną wisienką na torcie jest wyjaśnienie poślizgu w odpowiedzi na mój wniosek.

Jak mogliście wyżej przeczytać - poseł Sobolewski tłumaczy to "niewłaściwym zadekretowaniem sprawy przez sekretariat PiS". Jeżeli przyjąć, że tak faktycznie było, to jeszcze bardziej potęguje kompromitację Nowogrodzkiej.

Przypomnijmy, że nie mówimy tu o żadnej małej, "kanapowej" partyjce, gdzie w sekretariacie mógłby siedzieć jakiś nieogarnięty wolontariusz albo starsza pani dorabiająca do emerytury.

Mówimy o partii, która liczy ponad 40 tys. ludzi, od siedmiu lat rządzi Polską, a jej centrala przy ul. Nowogrodzkiej jest powszechnie uważana za główny ośrodek decyzyjny ekipy trzymającej władzę.

Teraz nagle ta partia twierdzi, że jej sekretariat nie wie, co zrobić z prostym wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej! (i to mimo że jego wzór pochodzi ze strony internetowej PiS). Nie wiadomo, czy śmiać się, czy załamywać ręce.

Znamienne też, że przez blisko dwa miesiące po publikacji tekstu o domniemanym (wciąż oficjalnie niepotwierdzonym) utrąceniu i zawieszeniu Tadeusza Zyska nie było żadnego dementi.



Milczenie wybrała zarówno sama partia, jak i zależne od niej media publiczne państwowe, które - właśnie z racji tego upolitycznienia - powinny mieć sporo dobrych źródeł wśród polityków PiS i łatwiej byłoby im ustalić, co dokładnie wydarzyło się w ich lokalnych szeregach.

Tymczasem temat pociągnęła po nas "Wyborcza", pociągnęły portale tenpoznan.pl oraz wpoznaniu.pl, pociągnął nawet "Głos Wielkopolski" należący do Orlenu. Za to ani TVP Poznań, ani Radio Poznań (które np. wcześniej w samym lipcu gościło Zyska dwukrotnie) nie zająknęły się o sprawie ani słowem.

Spróbowałem dziś jeszcze raz skontaktować się z Tadeuszem Zyskiem - który do niedawna był bardzo rozmowny i otwarty na kontakty z dziennikarzami (kiedyś np. jako pierwszy z kandydatów na prezydenta Poznania odesłał mi odpowiedzi w specjalnej ankiecie przed wyborami 2018).

Także tym razem - cóż za zaskoczenie... - Zysk nie odebrał ode mnie telefonu.

PS. To, że partia rządząca odmawia informacji o swoich lokalnych strukturach, uważam za żenujące. Dlatego planuję złożyć do sądu administracyjnego kolejną skargę - tym razem na niesłuszną według mnie odmowę udzielenia informacji publicznej.

Zrobię to bardziej dla zasady, bo bardzo możliwe, że zanim skarga zostanie w ogóle rozpatrzona - PiS wybierze nowego pełnomocnika w Poznaniu. Z informacji, jakie usłyszałem od jednej z osób z partii wynika, że taka decyzja powinna zapaść niebawem i że to "może nie kwestia dni, ale też nie tygodni".

Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: