SEWERYN LIPOŃSKI
14 stycznia 2016
Jacyś trzej szczęśliwcy w USA zgarnęli wczoraj po 500 mln dol. Pula nagród w loterii Powerball wynosiła bowiem ponad 1,5 mld dol.! To jakieś 6 mld zł, czyli dwa razy więcej, niż cały roczny budżet Poznania.
- Nie mam pojęcia, czy prezydent kupił los – rozkładał ręce John Earnest, rzecznik Baracka Obamy, jeszcze przed losowaniem. Na podobne pytania nie musiała (na razie!) odpowiadać rzeczniczka Jacka Jaśkowiaka. Muszę pamiętać, by zapytać o to przy następnej rekordowej kumulacji Lotto.
A może Jaśkowiak zagrałby w Powerball „służbowo” w imieniu Poznania? (Mogą grać nie tylko obywatele USA). Szef wydziału budżetu Piotr Husejko musiałby długo zbierać szczękę z podłogi, gdyby znalazł taką niespodziankę w dochodach przy aktualizacji budżetu.
Już raz kiedyś dywagowałem, na co prezydent Poznania – wówczas jeszcze Ryszard Grobelny – mógłby wydać kasę, gdyby trafił „szóstkę”. Tym razem pójdźmy szerzej i zastanówmy się, na co Poznań wydałby 1,3 mld dol., gdyby dla miasta wygrał je...
Prezydent Jacek Jaśkowiak zbudowałby tramwaj przez Naramowice i Radojewo aż na Morasko. A co! Nawet pan Ryszard z Radojewa byłby zadowolony.
Radny PiS Michał Boruczkowski przeznaczyłby całą kwotę na budowę III ramy komunikacyjnej. Przy okazji Komisja Europejska przestałaby się czepiać wiaduktów.
Radna Zjednoczonej Lewicy Katarzyna Kretkowska wydałaby połowę kwoty na wieloletni program dofinansowania żłobków miejskich i prywatnych. Tak by były całkowicie za darmo. Pozostałe pieniądze poszłyby na budowę gigantycznego schroniska dla psów, kotów, chomików, świnek morskich, papug i wszelkich innych zwierząt.
Wiceprezydent Arkadiusz Stasica wybudowałby 40 tys. mieszkań komunalnych. Koniecznie pod najem z opcją dojścia do własności. Powstałoby w ten sposób całe nowe miasto, które Jacek Jaśkowiak błyskawicznie przyłączyłby do Poznania, zgarniając bonus z PIT.
Dyrektor ZTM Bogusław Bajoński ogłosiłby przetarg na dodatkowy outsourcing. Na rzecz ZTM usługi miałoby świadczyć kolejnych 1000 pracowników z firmy zewnętrznej (zatem zatrudnienie w ZTM wcale by nie wzrosło, a może nawet udałoby się kogoś wywalić!).
Zdecydowana większość nowych ludzi trafiłaby do działu sprzedaży i obsługi klienta, gdzie zajęliby się systemem PEKA. To bowiem tak nowoczesny produkt, że do jego obsługi potrzeba odpowiedniej liczby osób.
Przewodniczący rady miasta Grzegorz Ganowicz kazałby zamontować w sali sesyjnej przy pl. Kolegiacki najbardziej nowoczesny system wyciszeń. Dzięki temu wszelkie irytujące rozmowy podczas posiedzeń rady miasta toczyłyby się w kuluarach, nawet jeśli wcale nie byłyby w kuluarach.
Radny PiS Artur Różański wydałby lwią część tych pieniędzy na największą na świecie filharmonię. Postawiłby ją na pl. Wolności. Tak by nie mogła się tam odbyć już żadna demonstracja Komitetu Obrony Demokracji.
Radny PO Marek Sternalski skorzystałby z okazji, by rozszerzyć program Karty Rodziny Dużej, tak by objął już rodziny dwuosobowe, a nawet singli. Dzięki temu każdy poznaniak skorzystałby z tej karty!
To przy okazji zagwarantowałoby uboczną premię dla PO. Przecież po pół roku nikt nie pamiętałby o jakiejś mglistej PiS-owskiej obietnicy 500 zł na dziecko.
Radna PRO Joanna Frankiewicz... Trudno powiedzieć, na co by je wydała, ale tropiciel afer Roman Klamycki co niektórzy czujni mieszkańcy z pewnością by sprawdzili, czy wpisała co trzeba do oświadczenia majątkowego.
Radna PiS Lidia Dudziak dofinansowałaby tą kwotą poznańskie kluby sportowe oraz sport dzieci i młodzieży. Po paru latach Poznań miałby drużyny pełne wychowanków wymiatających w każdej dyscyplinie. A Lech Poznań – zgodnie z życzeniem Jacka Jaśkowiaka - mógłby wreszcie kupić INEA Stadion.
Radny PdM Tomasz Wierzbicki opracowałby całkowicie nowy plan budowy dróg rowerowych wzdłuż każdej ulicy w Poznaniu. I szybko przystąpił do jego realizacji. Zyskałby także Poznański Rower Miejski, który w 2017 r. miałby już 1 tys. stacji i 10 tys. rowerów.
Radny PiS Adam Pawlik zbudowałby gigantyczny Park Rataje wykraczający daleko poza Rataje. Za to, co ewentualnie by zostało, przekopałby tunel na dworcu PKP pod Poznań City Center – aż do przejścia pod ul. Matyi.
Prezes spółki PIM Paweł Śledziejowski zgłosiłby te pieniądze do banku jako rezerwę i zabezpieczenie przebudowy ronda Kaponiera. Tak... w razie gdyby coś.
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: