SEWERYN LIPOŃSKI
30 czerwca 2013
Szukałem, szukałem jakiegoś pretekstu, żeby „one year after” napisać coś o Euro 2012. I pretekst właśnie się znalazł. Zaskakujący sondaż CBOS pokazuje, że aż 64 proc. Polaków jest zadowolonych z ubiegłorocznych mistrzostw.
Dlaczego zaskakujący? Ano dlatego, że Euro 2012 (czy raczej to, co z nim związane) nie miało ostatnio najlepszej prasy. Stadion Narodowy i jego dach wciąż wywołują gdzieniegdzie chichot w internecie. Miasta mają długi, robią cięcia, z trudem dopinają budżety.
Jakby tego było mało, antyturniejowe nastroje znów są na topie za sprawą protestów w Brazylii. W Brazylii! Tam, gdzie piłkę nożną ponoć kochają najbardziej.
W Poznaniu podobne nastroje (choć oczywiście nie tak skrajne) również nasiliły się rok przed turniejem. Czyli w 2011 r. Zwłaszcza wtedy, gdy na jaw wychodziły całe serie niedoróbek na stadionie zbudowanym za 753 mln zł z miejskich pieniędzy. To wtedy do poznaniaków zaczęło docierać, że Euro 2012 pewnie i będzie fajne, ale przy okazji będzie nas sporo kosztować.
Nie byłem zwolennikiem protestów podczas samego turnieju. Zresztą tak samo pomyśleli chyba umiarkowanie niezadowoleni, bo na demonstrację „Chleba zamiast igrzysk” 10 czerwca – w dniu pierwszego meczu Euro 2012 w Poznaniu – przyszło ledwie kilkaset osób.
Dziś pewnie liczylibyśmy uczestników w tysiącach. Choć… sondaż CBOS trochę temu zaprzecza.
Co nam zostało po Euro 2012 w Poznaniu? Lepsze drogi, nowe autobusy, tramwaje, ładniejsze centrum… Ale też drogi w utrzymaniu stadion. Dokładną wyliczankę robiliśmy niedawno na poznan.gazeta.pl – nie będę jej zatem tu powtarzał, tylko do niej odeślę.
Prezydent Ryszard Grobelny ma sporo racji mówiąc, że wiele z tego by nie powstało, gdyby nie Euro 2012. Albo powstałyby później i za znacznie większą kasę.
Trzeba przyznać, że bat w postaci „zdążyć na Euro!” wisiał nad drogowcami i innymi ludźmi pracującymi przy inwestycjach dość skutecznie. Symboliczna była ul. Roosevelta, na której w ostatnich dniach przed mistrzostwami wrzało jak w ulu. Natomiast tam, gdzie nie udało się zdążyć i przełożono na „po Euro”, prace ślimaczą się do dziś.
Nawet najwięksi krytycy Euro 2012 muszą przyznać, że sporo ważnych inwestycji udało się przeprowadzić. Inna sprawa, że Poznań trochę w tym eurowym szale przeinwestował.
Czy stadion musiał być aż tak duży, skoro zapełnia się raz w sezonie i to nie do końca? Czy tramwaj na Franowo koniecznie musiał biec w tunelu i kosztować aż 270 mln zł? Czy naprawdę potrzebne były te wiadukty nad nieistniejącą III ramą, skoro teraz na siłę szuka się dla nich uzasadnienia? To są pytania, które trzeba przypominać prezydentowi i jego ludziom przynajmniej przez najbliższe kilka lat.
Władze miasta podkreślały, że liczą na efekt promocyjny i turystyczny mistrzostw. To będzie do sprawdzenia dopiero teraz. Rusza sezon wakacyjny. Zobaczymy, jak wielu obcokrajowców przyjedzie do Poznania i jaki to będzie skok w porównaniu do poprzednich lat. Tu na razie skutki Euro 2012 wydają się dużą niewiadomą.
--
Okej, żeby już nie było tak śmiertelnie poważnie… Wieczorem wrzucę coś z gatunku „przeżyjmy to jeszcze raz”. Czyli najciekawsze chwile Euro 2012 w Poznaniu uwiecznione na zdjęciach. Niektórych jeszcze nigdzie nie publikowałem, przeleżały rok na karcie aparatu.
Ale skoro – mimo wspomnianych minusów – wciąż jesteśmy generalnie zadowoleni z mistrzostw, to miło będzie co nieco sobie przypomnieć :)
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: