SEWERYN LIPOŃSKI
16 lutego 2013
Przeraziły mnie dzisiejsze doniesienia o licznych światłach, jakie mają się wkrótce pojawić na ul. Kraszewskiego. Sprawa ma oczywiście związek z budową centrum handlowo-biznesowego w miejscu dawnej zajezdni przy ul. Gajowej.
(Czerwonymi punktami zaznaczone miejsca, w których ma stanąć sygnalizacja, źródło: ZDM Poznań)
Mieszkam w pobliżu, jeżdżę tamtędy bardzo często (szczególnie teraz, czytaj: objazd wokół remontowanego ronda Kaponiera). Dlatego postanowiłem wrzucić parę przemyśleń.
Trzeba zacząć od tego, że Kraszewskiego to ulica, na której dominuje bruk. Jeździ się tam z prędkością 30-40 km/h. O szaleństwach typu 60-70 km/h raczej nie ma mowy. To z kolei powoduje, że ruch na całej długości ulicy jest dość spokojny, a samochody posłusznie zatrzymują się przed pasami, gdy już piesi na nie wejdą.
Piesi zresztą niechętnie korzystają z samych pasów. O wiele częściej przechodzą poza nimi, w nieoznaczonych miejscach, przez środek ulicy. Traktują tę ulicę niemal jak półdeptak. Widać to tym lepiej, im bliżej do rynku Jeżyckiego. Wątpię, czy zrobienie świateł w tylu miejscach cokolwiek zmieni pod tym względem.
A wyjazdy z ulicy podporządkowanych: Sienkiewicza, Szamarzewskiego, Zwierzynieckiej itd.? Jakoś nie widziałem, aby tworzyły się tam takie korki, aby konieczne było stawianie świateł.
Wyjątkiem były oczywiście miesiące przed Euro 2012, kiedy korki na Zwierzynieckiej kwitły w najlepsze, bo kierowcy z Kaponiery nie mieli innej drogi, aby dotrzeć na Grunwald. Za to teraz ruch w tej okolicy odbywa się wyjątkowo płynnie – mimo że przez ul. Słowackiego prowadzi przecież jeden z objazdów wokół remontowanej Kaponiery.
Już większym problemem na ul. Kraszewskiego wydają się dostawczaki stojące na światłach awaryjnych niemal na środku ulicy. Niebawem będzie ich chyba równie dużo jak na ul. Głogowskiej.
W tej sytuacji stawianie tylu świateł na prostej, niekorkującej się i w sumie nieźle przejezdnej drodze – wydaje się co najmniej dziwne. Oczywiście można przypuszczać, że po otwarciu nowego centrum ruch na Jeżycach się zwiększy. Ale nie będzie to chyba ruch na miarę okolic Starego Browaru.
(Tak ma wyglądać teren po zajezdni przy ul. Gajowej po ukończeniu inwestycji)
Na ul. Święty Marcin jakoś nikt nie planuje stawiać dziesiątek sygnalizatorów przy nowej Galerii MM. Tam światła pojawią się tylko w jednym jedynym miejscu, a i tak wzbudziło to kontrowersje.
Moim zdaniem światła przydałyby się na Kraszewskiego również tylko w jednym miejscu. Oczywiście na samym jej końcu – przy rynku Jeżyckim i skrzyżowaniu z ul. Dąbrowskiego. Tam dopiero tworzy się prawdziwy kocioł. Auta, tramwaje, piesi, autobusy…
Sytuację poprawiło nieco zlikwidowanie w tym miejscu niektórych lewoskrętów (choć dla kierowców to akurat bardzo niewygodne rozwiązanie). Jednak światła pomogłyby bardziej. Jak na ironię – plany inwestora akurat do tego miejsca nie sięgają i świateł nie zakładają.
Kuriozalne są też stwierdzenia drogowców - „My nie realizujemy tej inwestycji” - oraz architekta, którego pracownia we współpracy właśnie z drogowcami zaprojektowała taką organizację ruchu:
To optymalne rozwiązanie, które zapewni mieszkańcom bezpieczeństwo
Stanisław Sipiński, szef Pracowni Architektonicznej Ewy i Stanisława Sipińskich, która projektowała inwestycję w dawnej zajezdni / źródło: "Gazeta Wyborcza"
Bezpieczeństwo może i tak (choć nie słyszałem o żadnych spektakularnych potrąceniach ani wypadkach na Kraszewskiego w ostatnim czasie). Za to na pewno nie wygodę.
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: