SEWERYN LIPOŃSKI
4 października 2012
Nie należałem nigdy do krytyków Euro 2012 w Poznaniu. Ale nie mogę zrozumieć, dlaczego prezydent Ryszard Grobelny uparcie twierdzi, że impreza kosztowała nas tylko 20 mln zł, przyniosła same korzyści i żadnych kłopotów finansowych.
Mówił to już zaraz po mistrzostwach. Jednak wtedy – w kontekście ogólnego entuzjazmu po Euro 2012 – można było to jeszcze zrozumieć. Przymknąłem nawet oko na kuriozalne wyliczenia urzędników, ile rzekomo zyskaliśmy na turnieju (ponoć 222 mln zł, których… nie wydaliśmy na promocję miasta).
Teraz jesteśmy już trzy miesiące po Euro 2012. A prezydent Grobelny wciąż powtarza to samo, co może trochę niepokoić. Kolejny taki popis dał dziś w rozmowie na antenie telewizji WTK:
Gdyby nie Euro 2012, dziś byłoby jeszcze gorzej
Prezydent Ryszard Grobelny o sytuacji finansowej miasta, źródło: WTK
Agnieszka Gulczyńska z WTK dopytywała: na czym konkretnie zarobiliśmy? co zyskaliśmy? Prezydent Grobelny nie bardzo umiał odpowiedzieć. Mówił tylko, że po Euro 2012 pozostały „entuzjazm”, „mobilizacja”, a także – czemu trudno zaprzeczyć – liczne inwestycje. Zrobione lub prawie zrobione.
Podobnie mówił w lipcu:
Jednak dziś prezydent sam sobie zaprzeczył. Bo niespodziewanie stwierdził, że… nawet gdyby nie Euro 2012, to i tak zrealizowalibyśmy te inwestycje. Choć, być może, w mniejszym zakresie (cytat: „Może zamiast 45 tramwajów kupilibyśmy np. 30”).
Grobelny wyjaśniał w ten sposób, że jego zdaniem organizacja Euro 2012 nie wpłynęła na poznańskie kłopoty finansowe. I że dziura w budżecie byłaby równie duża bez mistrzostw.
Szkoda, że Gulczyńska nie dała prezydentowi szybkiej riposty w postaci stadionu za 753 mln zł. Który akurat był inwestycją typowo na mistrzostwa – ostatnio usłyszliśmy, że poza meczami niewiele będzie się na nim odbywać – i do tego zdecydowanie najdroższą. (Choć sam temat stadionu zajął później dobrych kilka minut rozmowy).
A na pytanie Gulczyńskiej: - Ile Poznań wydał na organizację Euro? – prezydent odparł z rozbrajającą szczerością: - 20 mln zł!
Trzeba mieć odwagę to powiedzieć!
Panie prezydencie, nic nie jest czarno-białe. Organizacja Euro 2012 w Poznaniu też nie. W czerwcu widzieliśmy entuzjazm na ulicach, atmosfera w strefie kibica była fantastyczna. To wszystko prawda. Choć jednocześnie niektórzy przedsiębiorcy ze Starego Miasta - podkreślam, niektórzy - liczyli straty, bo odpłynęli od nich klienci.
Teraz, trzy miesiące po Euro 2012, możemy korzystać z przeprowadzonych inwestycji. Jest nowa ul. Bukowska, Głogowska (którą pan prezydent wymieniał trzy czy cztery razy w trakcie wywiadu), Termy Maltańskie, jeździ już tramwaj na Franowo. To wszystko też prawda i nikt temu nie zaprzecza.
Ale i tu jest druga strona medalu. Poznań przeinwestował, więc teraz ma problemy z budżetem. Podobnie zresztą jak wiele innych polskich miast.
Panie prezydencie, dlaczego nie powie pan: okej, zorganizowaliśmy świetną imprezę, zrobiliśmy sporo inwestycji dla mieszkańców, ale sporo nas to kosztowało i teraz musimy zaciskać pasa? To żaden wstyd to przyznać.
A już na pewno lepiej to przyznać, niż iść w zaparte i uparcie twierdzić, że organizacja Euro 2012 kosztowała Poznań jedyne 20 mln zł na strefę kibica.
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: