Poznań Spoza Kamery

#polityka  #Poznań  #wybory  #samorząd  #inwestycje



SEWERYN LIPOŃSKI
28 maja 2012

Nieco w cieniu ruszającego Euro 2012 odbyło się dziś ostatnie spotkanie z mieszkańcami w sprawie strefy kibica.

Początkowo dyskusja przebiegała w bardzo miłej atmosferze. Niemal sielanka. Prywatni mieszkańcy, którzy przyszli na spotkanie, praktycznie nie mieli pytań.

A wspólnota z ul. 3 Maja z radością poinformowała, że udało się rozwiązać problem z automatycznie zamykaną bramą, o której niedawno było całkiem głośno. Jedna z kobiet wręczyła nawet Michałowi Prymasowi z poznańskiego biura Euro 2012 symbolicznego pilota do tej bramy.

Jak państwo widzicie, strefa się buduje. Jest wykonywana pod nadzorem wszystkich upoważnionych służb. Ma już pozytywne opinie pogotowia, sanepidu i straży pożarnej

Michał Prymas, dyrektor biura Euro 2012



Jednak gdy do głosu doszli przedsiębiorcy działający w okolicach placu Wolności – sielanka szybko się skończyła. Znów posypała się lawina pretensji.

Momentami miałem wrażenie, jakbym obserwował powtórkę z kwietniowego spotkania, gdy właściciele firm jawnie próbowali się nawet naradzać w sprawie wspólnego pozwu przeciwko miastu po zakończeniu Euro 2012.

Tym razem wątek pozwu się nie pojawił. Było za to mnóstwo dociekliwych pytań. I pretensji.

Przedsiębiorcy pytali m.in., dlaczego nie są na bieżąco informowani o utrudnieniach w ruchu przy powstającej strefie kibica. Poszło – jeśli dobrze zrozumiałem – o sytuację z niedzieli, gdy organizatorzy bez zapowiedzi zamknęli dojazd do Hotelu Rzymskiego.

Zero informacji! Poinformujcie nas chociaż, skoro już zostaliśmy postawieni w takiej sytuacji. Nie tylko wy tam działacie. Może po turnieju będziemy milionerami, może nie. Nie wiem. Dajcie nam chociaż szansę zawiadomić ludzi, którzy do nas przyjeżdżają, i zorganizować pracę

Andrzej Tkacz, dyrektor Hotelu Rzymskiego



Podobno firmy działające w pobliżu wciąż nie dostały też szczegółowych informacji, jak ma wyglądać organizacja ruchu wokół strefy kibica. Ich właściciele narzekali także na niepełne czy wręcz wprowadzające w błąd oznakowanie, np. na ul. Strzeleckiej.

Atmosfera była tym trudniejsza, że na spotkanie nie przyszedł nikt z Zarządu Dróg Miejskich. Osamotniony dyrektor Prymas musiał sobie radzić samemu. I otwarcie przyznawał, że wielu szczegółów po prostu nie zna, bo leżą w gestii ZDM-u. Często padały słowa: „Nie wiem”, „Nie wypowiem się w tej kwestii”.

Przedsiębiorcy kwitowali to krótko: - My sobie poradzimy w każdej sytuacji. Tylko dlaczego nasi goście mają mieć wrażenie, że w Poznaniu panuje bałagan? Dotąd poznaniacy zawsze byli postrzegani jako uporządkowani ludzie.

Niestety nie jest to optymistyczny akcent na koniec swego rodzaju „okrągłego stołu” wokół strefy kibica. Przez niemal rok odbyło się 11 spotkań. Mieszkańców udało się przekonać. Przedsiębiorców – najwyraźniej nie.

Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: