SEWERYN LIPOŃSKI
2 maja 2012
Do teraz jestem zdumiony informacją, jaka wczoraj obiegła poznańskie media. A nawet lekko zszokowany. Dziennikarz Radia Merkury został potraktowany przez ochronę poznańskiego stadionu jak przestępca.
Incydent jest opisany przez samego zainteresowanego na stronie internetowej Radia Merkury. Tam też do posłuchania nagranie z samego incydentu, którego kawałek pozwolę sobie tu zacytować…
Łapki w d… i do domu. (…) Słuchaj gościu, ściągnę k… czapkę za chwilę i wyjdę z tobą za bramę, tak?
Ochroniarz stadionu do reportera Radia Merkury
…a także tłumaczenia Ryszarda Żukowskiego, szefa POSiR. Szybko zareagowała agencja ochrony. Arogancki ochroniarz wyleciał z pracy.
Abstrachując już od konsekwencji… Zastanawiam się, co kierowało ochroniarzem? Dlaczego napadł na – jak się domyślam – Bogu ducha winnego dziennikarza? Jasne, nie widzieliśmy incydentu, nie znamy wszystkich okoliczności. Ale trudno mi sobie wyobrazić, żeby reporter idący na umówione nagranie w jakikolwiek sposób zaczepiał czy prowokował ochronę.
Sam byłem parę razy na stadionie przy ul. Bułgarskiej i nie zdarzyła mi się podobna sytuacja. Teraz widzę, że mogła, bo raz nawet sam przedstawiłem się ochroniarzom przy bramie, że jestem z „Gazety Wyborczej”, żeby przypadkiem nie wzięli mnie za jakiegoś intruza. Miałem wtedy wrażenie, że tytuł wywołał lekko drwiący uśmieszek na twarzy ochroniarza. A może tylko tak mi się wydawało?
Wczorajsza przygoda kolegi z Radia Merkury pokazuje jednak, że chyba coś jest na rzeczy. I że na Stadionie Miejskim niekoniecznie przepadają za dziennikarzami. Przynajmniej nie wszyscy.
Incydent jest poważniejszy, niż mogłoby się wydawać. Bo w czerwcu – jak donosił w kwietniu branżowy magazyn „Press” – przyjedzie do Polski blisko 10 tys. (!!) zagranicznych dziennikarzy. Wielu trafi na stadion, by relacjonować mecze.
Co powiedzą, jeśli taki czy inny ochroniarz będzie im robił problemy przy wejściu? Albo – co gorsza – zacznie grozić i rzucać „k…ami”? Wszystkie przygotowania Poznania do jak najlepszej obsługi dziennikarzy mogą wtedy spełznąć na niczym.
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: