SEWERYN LIPOŃSKI
21 kwietnia 2012
Nad prezydentem Ryszardem Grobelnym wciąż wisi proces w sprawie tzw. Kulczykparku. Teraz wiemy już, że nie zakończy się prędzej niż pod koniec czerwca.
Ta informacja przemknęła trochę niezauważona. Proces trwa od dawna, w czwartek miały być mowy końcowe. Zaraz potem sąd musiałby ogłosić wyrok (niewykluczone, że skazujący, tak było za pierwszym razem, ale sąd po apelacji kazał powtórzyć proces).
Jednak rozprawa się nie odbyła. Następny termin dopiero 22 czerwca. A więc wyroku możemy się spodziewać nie prędzej niż pod koniec czerwca.
Dlaczego o tym piszę i co to ma wspólnego z Euro 2012?
Ano to, że dzięki temu Euro 2012 nie będzie się odbywać w cieniu wyroku wobec prezydenta, jakikolwiek by był.
Moim zdaniem ma to duże symboliczne znaczenie. To prezydent Grobelny kierował miastem przez całe przygotowania do turnieju. To on wyznaczał główne kierunki i inwestycje, to także on dostawał po głowie, gdy coś się opóźniło lub w ogóle nie udało.
Byłoby niedobrze, gdyby efekty tych przygotowań przysłonił werdykt w sprawie Kulczykparku. Pewnie w razie sądowej porażki Grobelnego posypałyby się głosy w stylu: „Może i nieźle przygotował Poznań na to Euro. Ale i tak z Kulczykparkiem był przekręt”.
Albo na odwrót, w razie uniewinnienia: „Co tam Euro! Ważne, że jest czysty”.
Teraz sądowy zbieg okoliczności powoduje, że w czerwcu mieszkańcy będą rozliczać prezydenta Grobelnego przede wszystkim za przygotowania i organizację Euro 2012. O sprawie Kulczykparku przypomnimy sobie dopiero po „naszej” części turnieju (ostatni mecz w Poznaniu jest 18 czerwca).
I dobrze. Jeśli Euro 2012 w naszym mieście okaże się organizacyjnym sukcesem – prezydent Grobelny będzie mógł zebrać laury i pochwały.
Jeśli natomiast coś pójdzie nie tak – będzie musiał wziąć na swoje barki odpowiedzialność. I przyjąć kolejne gromy (trzeba przyznać, że już w trakcie przygotowań było ich sporo).
I nikt nie będzie tego wiązał z żadnym procesem sądowym.
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: