SEWERYN LIPOŃSKI
27 marca 2012
Politycznym newsem dnia w Poznaniu jest niewątpliwie zawiadomienie, jakie CBA złożyło w prokuraturze. Zdaniem agentów prezydent Ryszard Grobelny nie dopełnił obowiązków w związku z budową stadionu.
To swoiste podsumowanie nieprawidłowości, jakie wychodziły na światło dzienne już po zbudowaniu obiektu przy ul. Bułgarskiej. Może warto przypomnieć te najważniejsze:
Luty 2011. Zaczyna się od krytycznego raportu UEFA, która nie pozwala zapełnić widzami całego stadionu podczas meczu Lech Poznań – Sporting Braga. Powód? Obiekt nie spełnia niektórych wymogów bezpieczeństwa.
Po paru dniach następuje lawina. Wady w projekcie powodują zalewanie pomieszczeń pod IV trybuną podczas deszczu. Miejski audyt wykazuje wątpliwości co do sposobu, w jaki wyłoniono projektanta stadionu. Mało tego: kontrolerzy NIK wytykają miejskiej spółce budującej obiekt brak faktur na 15 mln zł i poświadczenie nieprawdy w dokumentach.
Marzec 2011. Radni podczas wizyty na stadionie dowiadują się, że brakuje ochrony, a sam obiekt nawet nie jest ubezpieczony. Trwa też kontrola CBA.
Maj 2011. Wychodzi na jaw, że firma cateringowa Trocadero zajmowała nielegalnie magazyn na miejskim stadionie.
Czerwiec 2011. Prezydent Ryszard Grobelny ujawnia wyniki audytu dotyczącego budowy stadionu. Kontrolerzy stwierdzili, że miasto podpisało niekorzystne umowy z architektem Wojciechem Ryżyńskim i mogło na tym stracić 2 mln zł. Prezydent składa doniesienie do prokuratury.
Listopad 2011. Rozwiązanie zagadki z fatalną murawą przy Bułgarskiej. Trawa nie chce rosnąć, bo trybuny są źle zaprojektowane i dociera za mało wiatru i światła.
Luty 2012. Krytyczny raport CBA o budowie stadionu i spółce Euro Poznań 2012. Są nieprawidłowości. Prezydent Grobelny raport zna od paru miesięcy, ale nie wspomniał o nim opinii publicznej.
Już zaczynało się wydawać, że wszystko to przejdzie bez poważniejszych politycznych konsekwencji. Większość powyższych spraw prezydent Grobelny bagatelizował (z wyjątkiem niekorzystnych umów z architektem - tu, trzeba mu oddać, sam zawiadomił prokuraturę).
A najsilniejsza w radzie miasta Platforma Obywatelska bała się robić referendum w sprawie odwołania prezydenta.
Jednak okazuje się, że i prezydent Grobelny nie jest nietykalny. Nawet pod przykrywką Euro 2012.
To właśnie Euro 2012 było zresztą najczęstszym argumentem prezydenta i jego urzędników, gdy potrzebne były na coś dodatkowe pieniądze. (Argumentem poniekąd słusznym, ale nie w sytuacjach, gdy był używany w formie swoistego szantażu wobec radnych: dajemy kasę albo przepadnie nam Euro 2012).
Teraz CBA zawiadomiło prokuraturę, że prezydent Grobelny mógł popełnić przestępstwo. A konkretnie – nie dopełnić obowiązków.
W pierwszej chwili chciałem nawet napisać nie „podsumowanie”, tylko „finał” całej tej historii ze stadionem. Ale ugryzłem się w język… to znaczy, zatrzymałem palce nad klawiaturą.
O finale będziemy mogli mówić dopiero, jeśli sprawa trafi na wokandę, a sąd wyda wyrok. Albo przeciwnie – prokuratura nie podejmie sprawy, umorzy ją, czy też skieruje sprawę do sądu, ale ten uniewinni prezydenta. Zobaczymy.
Może nawet i lepiej, że sprawą zajmie się teraz wymiar sprawiedliwości. Bo medialne rozgrywki wokół spraw stadionowych, coraz to nowsze doniesienia, zarzuty wobec mediów o manipulację i doszukiwanie się spisku na 100 dni przed Euro 2012… naprawdę mogły zmęczyć.
I przy okazji odwrócić uwagę od tego, o co w tej sprawie tak naprawdę chodzi.
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: