SEWERYN LIPOŃSKI
5 marca 2012
Przewidywania się sprawdziły. Poznań stanął w korkach. Choć trafniej byłoby powiedzieć, że stanęło kilka konkretnych ulic zlokalizowanych między remontami. Najgorzej było przy targach.
Nie pomyślcie sobie przypadkiem, że dodaję ten wpis tak późno, bo sam utknąłem w jakimś korku. O nie! Jak wszyscy mieszkańcy Grunwaldu, od pół roku jestem przeczulony i w takie dni jak dziś nawet nie tykam auta. Bo wiem, że mogłoby się to skończyć... no właśnie, mniej więcej tak:
A to był dopiero sam początek korka!
Rano miałem okazję zamienić parę słów z kierowcami, którzy akurat przejeżdżali (czy raczej próbowali przejechać) w okolicy.
Kierowca granatowego peugeota 206: - Jest tragedia. Już z 10 minut stoję na samej ul. Matejki. Może przy odrobinie szczęścia jeszcze zdążę do pracy...
Agnieszka, granatowy mercedes: - Krótki odcinek z ul. Konopnickiej na Matejki jechałam w 20 minut. Równie źle było w poprzednim tygodniu, gdy na Grunwaldzkiej zapadła się jezdnia.
Paweł Jachowski, ciemna skoda: - Do tego miejsca z Rataj jechało się nieźle. Spodziewałem się, że będą korki na Szylinga, ale że aż tutaj? Już widzę, że na pewno spóźnię się do pracy.
Piotr, taksówkarz: - Dziś jest horror. Co będzie jutro? Nie wiadomo, może ludzie będą próbowali jeździć innymi ulicami. Ale za bardzo nie ma gdzie, tu już wszystko jest pozamykane. Nie ma żadnej alternatywy.
Ale usłyszałem i takie opinie, jak dwóch starszych panów z czarnego volkswagena: - Super się jedzie! A że są remonty? Mamy kasę z Unii, to remonty muszą być.
Bardziej zniecierpliwieni kombinowali, jak się dało. Szukali skrótów bocznymi uliczkami (zwykle bez skutku – wpadali w kolejną ślepą uliczkę i musieli zawracać). Tak jak ci, którzy widząc, co się dzieje na zakorkowanej ul. Konopnickiej, jechali aż do Stolarskiej – i dopiero po chwili orientowali się, że wyjadą tam tylko na zamkniętą Grunwaldzką...
A ci najbardziej zdesperowani lekceważyli zakazy wjazdu. I omijając całe oznakowanie...
...próbowali po remontowanej Grunwaldzkiej przebić się aż do Roosevelta wśród zaskoczonych drogowców. Czy komuś się udało? Tego nie wiem, może.
Po resztę szczegółów odsyłam do relacji na Poznan.gazeta.pl oraz na Poznan.naszemiasto.pl. Tam też znajdziecie więcej zdjęć.
Gdy poranny szczyt minął – w urzędzie miasta urzędnicy akurat prezentowali stan przygotowań Poznania do Euro 2012. (Więcej na ten temat będzie w osobnym wpisie). Potwierdzili, że większość inwestycji drogowych zakończy się do 30 kwietnia.
Wygląda na to, że czekają nas dwa bardzo trudne miesiące.
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: