Polub fanpage na FB

Poznań Spoza Kamery

Poznań Spoza Kamery

#polityka  #Poznań  #wybory  #samorząd  #inwestycje

SEWERYN LIPOŃSKI
11 lutego 2012

Miałem napisać coś więcej o wizycie Włochów, Irlandczyków i Chorwatów w Poznaniu… i w końcu nie napisałem. A przecież wypadałoby ją jakoś podsumować. Dlatego robię to teraz.

Dla przypomnienia: we wtorek i w środę w Poznaniu gościli przedstawiciele stowarzyszeń kibiców właśnie z tych trzech państw, które zagrają u nas na Euro 2012. Najpierw nasłuchali się o Poznaniu od urzędników i organizatorów. A dzień później ruszyli na krótką wycieczkę po mieście – żeby zobaczyć najważniejsze miejsca na własne oczy.

Plac Wolności. Czyli miejsce, w którym w czerwcu stanie strefa kibica na 30 tys. osób (razem z al. Marcinkowskiego). Bardzo byłem ciekaw opinii zagranicznych gości o tym miejscu. Co mówili? Że jest OK. A nawet bardzo OK. Andrea Palmieri z Włoch jeździ za reprezentacją na wszystkie wielkie turnieje, widział już niejedną strefę kibica. Jego zdaniem plac jest wystarczająco duży, żeby pomieścić fanów, choć – jak zwrócił mi uwagę – może być z tym mały problem, gdy będzie grać reprezentacja Polski. Bardzo chwalił lokalizację. Gdy opowiedziałem mu o innych miejscach, które rozważano (np. MTP, Łęgi Dębińskie) – stwierdził, że trudno mu sobie wyobrazić lepsze miejsce niż plac Wolności, w samym centrum, blisko Starego Rynku.

A propos Starego Rynku. Organizatorzy „wycieczki” z Urzędu Miasta pokazali gościom tylko malutki fragment rynku, ten z zegarem odliczającym czas do Euro 2012. W sumie szkoda, można było się przejść wokół rynku, pokazać z zewnątrz np. ratusz. Choć kibiców najbardziej ucieszyło oczywiście zapewnienie, że w czerwcu – gdy będzie cieplej – przy wszystkich lokalach staną ogródki.

Święty Marcin. Kibice mieli okazję zobaczyć kawałek polskiej historii. Bardzo fajnie, że urzędnicy też ich tu zaprowadzili i powiedzieli parę słów m.in. o Zamku. Btw, Garrett Mullan z Irlandii zdradził mi, że jego rodacy zapewne chętnie zajrzą w czerwcu do poznańskich muzeów.

Stadion przy Bułgarskiej. Zrobił bardzo dobre wrażenie. Włosi, Irlandczycy, Chorwaci – a nawet jeden Hiszpan – z zaciekawieniem go oglądali z zewnątrz i od wewnątrz, robili zdjęcia, chwalili wygląd. I to, że trybuny są blisko boiska (choć osobiście nadal pozostaję krytykiem takiego rozwiązania na Stadionie Narodowym w Warszawie – tam po prostu powinna być bieżnia!).

Jednak było też widać lekkie zaintrygowanie, dlaczego całe sąsiedztwo stadionu jest rozkopane, a na samym obiekcie – cztery miesiące przed turniejem – też trwają różne, wcale niemałe prace. Przedstawiciele spółki Euro Poznań 2012 wybrnęli z tego tłumacząc, że dzięki temu stadion spełni kolejne wymogi UEFA, więc będzie bardziej przyjazdny, bezpieczniejszy i w ogóle cacy. Oby rzeczywiście tak było.

Dworzec PKP. Jakie wrażenie zrobiła na gościach polska kolej – nie miałem okazji zapytać. Bo o tym mogli coś powiedzieć dopiero kilka godzin po opuszczeniu Poznania, wysiadając w Gdańsku.

Na koniec parę słów o remontach. W czwartkowej „Gazecie” pozwoliłem sobie napisać:

„(…) kibiców na stadion zabrał specjalny autobus. Nie mieli więc okazji zmierzyć się ze słynnymi poznańskimi remontami”

Chodziło mi oczywiście o to, że nie zmierzyli się z nimi jako kierowcy – obejrzeli rozkopane ulice zza szyby autobusu jako pasażerowie. Bynajmniej nie chciałem robić z tego żadnego zarzutu wobec urzędników organizujących wycieczkę.

Ci jednak odczytali to inaczej. W ten sposób pierwszy raz doczekałem się odpowiedzi na artykuł, opublikowanej na stronie Urzędu Miasta. Można ją przeczytać tutaj (szczególnie polecam pełną treść zamieszczoną w załączniku!).

Trochę byłem zaskoczony – jak wspomniałem, nie zamierzałem miastu zarzucać jakiegokolwiek ukrywania remontów – ale na przewrażliwionych urzędników biura prasowego niewiele mogę poradzić. Cóż, chyba ich też już trochę zmęczyły te remonty :)

Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: