SEWERYN LIPOŃSKI
5 listopada 2011
Potwierdzają się nieoficjalne informacje sprzed paru dni. Trawę na poznańskim stadionie trzeba wymienić po raz kolejny…
…choć przecież miało z nią już nie być żadnych problemów. W sierpniu, przed zawodami Red Bull X-Fighters wymieniono nie tylko samą murawę, ale i podłoże. Dlatego w Poznaniu nie było meczu Polska-Meksyk – bo trawa nie zdążyła się ukorzenić.
Mijają niecałe trzy miesiące. I z trawą znów jest problem. Zwłaszcza że do końca roku do rozegrania na stadionie przy Bułgarskiej jest jeszcze kilka spotkań.
Stan murawy jest kiepski i nadaje się ona do wymiany. Gdyby do końca roku trzeba było rozegrać jedno spotkanie, to może zrezygnowalibyśmy z tego pomysłu, ale przed nami jest jeszcze siedem meczów, w tym pojedynek Polska-Węgry
Dyrektor POSiR Ryszard Żukowski, PAP
Zatem o poznańskiej trawie znów jest głośno. O sprawie rozpisują się już m.in. Onet.pl oraz TVN24.
Przypominają, że od 2009 r. trawę na stadionie w Poznaniu wymienia się praktycznie co kilka miesięcy. A każda taka operacja to koszt 300 tys. zł.
POSiR liczył, że tym razem da się to załatwić w ramach gwarancji. Jednak firma, która kładła murawę, wcale się do tego nie pali. Bo jej zdaniem zarządca stadionu – wbrew zaleceniom – nie doświetlał trawy. Sprawa z gwarancją może nawet trafić do sądu.
Nowe problemy z trawą wskazywałyby, że to niekoniecznie podłoże było problemem – jak sugerował pół roku temu „Głos Wielkopolski”.
Być może więcej prawdy było za to w tekście „Polityki”, która zwracała uwagę na ogólnie nadmierne eksploatowanie trawy kładzionej na nowoczesnych stadionach.
Tu jednak rodzi się pytanie, na które wciąż nikt nie znalazł odpowiedzi. Dlaczego w Gdańsku, Wrocławiu czy za granicą rośnie jak trzeba – a w Poznaniu nie?
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: