SEWERYN LIPOŃSKI
5 października 2011
Nie mogłem być na wczorajszym spotkaniu w sprawie strefy kibica na placu Wolności. Trochę żałuję, bo – jak zrelacjonował mi kolega z redakcji – było całkiem ciekawie. Miasto po raz pierwszy odniosło się do postulatów mieszkańców.
Jeszcze przed spotkaniem Andrzej Rataj – wiceprzewodniczący rady osiedla Stare Miasto – przysłał listę tych postulatów. To aż 160 propozycji (!) mówiących, czego chcą mieszkańcy Starego Miasta w zamian za strefę kibica pod oknami przez całe Euro 2012.
Przykłady? Ławki na skrzyżowaniu ul. Święty Marcin i Piekary, odnowa fasad kamienic przy ul. Gwarnej, rewitalizacja muru oporowego wokół Góry Przemysła, więcej ławek i śmietników na samym placu Wolności…
Celem naszym jest wskazanie - władzom Miasta Poznania i służbom odpowiedzialnym za infrastrukturę, porządek i bezpieczeństwo - miejsc i obiektów, które warto byłoby zmienić, aby pokazać Poznań z piękniejszej strony gościom z kraju i zagranicy oraz aby ulepszyć sytuację na Starym Mieście przed turniejem EURO oraz po turnieju EURO
Andrzej Rataj, rada osiedla Stare Miasto
Jednak najciekawsza okazała się reakcja miasta. Tym razem urzędnicy nie mówią kategorycznie „nie”. Zamiast tego składają pierwsze deklaracje!
Na razie tych obietnic nie ma jeszcze wiele. Ale już wygląda na to, że może to być swoisty deal miasta z mieszkańcami centrum.
Deal na zasadzie: organizujemy coś pod waszymi oknami, trochę musicie pocierpieć, ale dostaniecie coś w zamian. Trochę jak z mieszkańcami domów, które robią za plan filmowy, a później wytwórnia płaci za niedogodności. Tyle że w Poznaniu może być jeszcze lepiej. Bo zamiast pieniędzy władze mogą zaoferować coś, co zostanie na dłużej i wyjdzie na dobre całemu miastu.
Byłaby to spora nowość. Bo do tej pory władze Poznania prezentowały na ogół inną postawę wobec mieszkańców. Mianowicie: robimy coś z waszą okolicą, a wy lepiej siedźcie cicho i nie protestujcie. Tak miało być z parkiem Sołackim i parkiem Rataje. Tak mogło (i zapewne miało) być również ze strefą kibica na placu Wolności – tyle że tu akurat mieszkańcy w porę podnieśli alarm.
Zresztą mentalność władz miasta bardzo trafnie – choć nie wiem, czy celowo – podsumowuje radny Łukasz Mikuła. Jego zdaniem najlepiej będzie stworzyć program obejmujący wspomnianą rewitalizację śródmieścia i nazwać go np. „Ochrona przestrzeni z okazji Euro 2012”. Bo, jak podkreśla, „prezydent na wszystko, co ma w nazwie Euro, spogląda przychylnie”. W domyśle: bez takiej przykrywki prezydent mógłby nabrać podejrzeń, że mieszkańcy znów czegoś chcą.
Z przykrywką czy bez, ale ważne, że miasto pierwszy raz od dawna wydaje się rzeczywiście otwarte na postulaty mieszkańców. Zobaczymy tylko, czy ten godny pochwały sposób myślenia zostanie w głowach urzędników na dłużej. Zwłaszcza po Euro 2012.
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: