Polub fanpage na FB

Poznań Spoza Kamery

Poznań Spoza Kamery

#polityka  #Poznań  #wybory  #samorząd  #inwestycje

Wybory 2019. Gdyby poznańscy posłowie byli kartami w grze planszowej... Zagrajmy i przekonajmy się!

#Wybory 2019 #Poznań #Joanna Jaśkowiak #Jadwiga Emilewicz #Katarzyna Ueberhan #Franciszek Sterczewski

SEWERYN LIPOŃSKI
11 listopada 2019

Jutro pierwsze posiedzenie nowego parlamentu. Dziesiątka nowych poznańskich posłów zapewne jest już albo zaraz będzie w drodze do Warszawy. Tymczasem sprawdźmy, kim byliby i jakie mieliby zdolności, gdyby występowali w politycznej planszówce.

Muszę zaznaczyć na początku, że do tego wpisu zainspirowała mnie gra "U Koryta", wydana parę lat temu w Poznaniu.

To była znakomita parodia polskiej polityki. Zaczynając rozgrywkę, gracze losowali liderów swoich partii, wśród których mogły się trafić takie postaci jak Jarosław Wielki, Don Gładka Gadka czy Andrzej Leppiej.



A później... Później było już tylko ciekawiej. Zgłaszanie projektów ustaw, za którymi głosowali ściągani do Sejmu Wciskacze Przycisków, wcześniej w większości wsadzeni na stołki w różnych miastach.

Jeżdżenie po kraju i zdobywanie poparcia różnych grup wyborców. Wydarzenia typu seksafera czy debata w programie "Kreska pod Ę". I wreszcie wybory, które pozwalały rządzić, co znacznie przybliżało do zwycięstwa.

Spędziliśmy ze znajomymi długie godziny nad tą grą, nieraz tocząc przy tym dyskusje w stylu Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego, tzn. wypijając parę butelek wina. Później pojawiał się tylko problem przy płaceniu rachunku.

I co ważne - każdy z liderów miał specjalne zdolności. Niejaki Gruby Rysiu to był "ulubieniec mediów", Realny Janusz specjalizował się w "kontrargumentacji", zaś Wielki Konon mógł oznajmić, że "nie będzie już niczego" i spowodować, że gracze musieli odrzucić wszystkie karty.

Zainspirowany tymi dawnymi rozgrywkami spróbowałem sobie wyobrazić, co by było, gdyby też Joanna Jaśkowiak, Jadwiga Emilewicz i spółka stali się kartami w podobnej planszówce. Jakie nosiliby przydomki. I jakie mieliby zdolności. Te ostatnie, oczywiście, też nie są przypadkowe!

Mam nadzieję, że twórcy gry "U Koryta" nie obrażą się, że w paru przypadkach posłużyłem się wymyślonym przez nich nazewnictwem.

I że sami zainteresowani oraz ich sympatycy podejdą do sprawy z dystansem i uśmiechem... a może kiedyś - np. podczas jakichś nudnych i przeciągających się obrad Sejmu - sami zagrają w taką grę? ;)





























Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: