Polub fanpage na FB

Poznań Spoza Kamery

Poznań Spoza Kamery

#polityka  #Poznań  #wybory  #samorząd  #inwestycje

Tak mogą wyglądać konsultacje w sprawie PEKI. Który scenariusz wybiorą urzędnicy?

#Poznań #ZTM #MPK #PEKA #konsultacje społeczne #tramwaje #autobusy

SEWERYN LIPOŃSKI
23 lipca 2013

System PEKA ma ruszyć od stycznia. Czyli za niecałe pół roku. Urzędnicy Zarządu Transportu Miejskiego wciąż uważają, że to za wcześnie, aby w ogóle dyskutować o działaniu systemu.

M.in. z tego powodu odmówili nam ostatnio udziału w debacie o PECE. Rzecznik ZTM wypalił nawet, że bez sensu o niej dyskutować, skoro ostateczny kształt systemu nie jest jeszcze przesądzony (!).

Tak czy inaczej – urzędnicy na wrzesień planują własne konsultacje w sprawie PEKI. Jak te konsultacje będą wyglądać? Bardzo mnie to ciekawi. Ostatnio stowarzyszenie Inwestycje dla Poznania przygotowało przegląd różnych sztuczek, które urzędnicy stosują przy przeprowadzaniu konsultacji.

Pomyślałem, że przy okazji PEKI warto twórczo rozwinąć to zestawienie. Bo będzie tu spore pole do popisu. Wcale się nie zdziwię, jeśli konsultacje w sprawie systemu PEKA przybiorą jedną z poniższych form:



1. Konsultacje „Na Bukowską”. Czyli najpierw ruszamy z tym koksem, a dopiero później – tylko dla formalności – ogłaszamy konsultacje. ZTM stwierdza zatem jesienią, że wrzesień to wciąż za wcześnie na dyskusję. I przesuwa konsultacje na grudzień. W końcu PEKA będzie wtedy na czasie.

Nadchodzi grudzień, a konsultacji w sprawie PEKI wciąż ani widu, ani słychu. Urzędnicy – dopytywani – tłumaczą, że niby jak poznaniacy mają rozmawiać o nowym systemie, skoro jeszcze nie mieli okazji z niego skorzystać?

Konsultacje ruszają więc po cichu dopiero w pierwszych dniach stycznia. Informacja o spotkaniach tonie jednak wśród burzliwych artykułów i komentarzy m.in. o tramwajach stojących godzinami na przystankach (aż wszyscy odbiją kartę), o niedziałających czytnikach („Skasowało mi pieniądze za całą trasę!”) oraz o biletomatach, w których nie można doładować PEKI.



2. Konsultacje „Na drogi przy nowym dworcu”. Urzędnicy dotrzymują słowa i we wrześniu organizują całą serię spotkań z mieszkańcami. Pokornie wysłuchują uwag i krytycznych opinii.

Na koniec każdego z tych spotkań z uśmiechem na twarzy oświadczają, że dziękują za wszystkie przekazane zastrzeżenia. Niestety nie wezmą ich pod uwagę. Bo tak się składa, że 200 tys. kart jest już wyrobionych, zaś biletomaty poszły do przeróbki. Czytniki – te do zamontowania w tramwajach i autobusach – też już zamówiliśmy. A więc wszyscy będą musieli odbijać kartę przy wsiadaniu i wysiadaniu. Nic już nie możemy zmienić. Sorry.

Grupka mieszkańców próbuje jeszcze bezczelnie wymusić, żeby chociaż nie było obowiązku odbijania karty przez wszystkich pasażerów. Ten niecny pomysł uwala jednak czujna Komisja Bezpieczeństwa Ruchu przy Zarządzie Dróg Miejskich. Stwierdza, że brak takiego nakazu będzie niebezpieczny, bo stworzy w pojazdach „strefę potencjalnej kolizji gapowiczów z kontrolerami”. To stanowisko bardzo silnie popiera też policja.

Oczywiście urzędnicy nadal proszą o uwagi w drobniejszych kwestiach. Takich jak kolor czytników albo szerokość zdjęcia na kolejnych kartach.



3. Konsultacje „Na plan transportowy”. Tu również konsultacje odbywają się – zgodnie z obietnicami – we wrześniu. Tyle że nikt o nich nie wie. Informacja o spotkaniach zawisła bowiem dwa dni przed pierwszym z nich. W gablocie na III piętrze, w bocznym korytarzu urzędu przy pl. Kolegiackim. Wiadomość podobno była też na stronie internetowej. Nieszczęśliwym trafem umknęło to uwadze mieszkańców.

W efekcie na rozmowy o PECE przychodzi po pięć osób. Z tego trzy to dziennikarze. Czwarta to awanturnik, któremu nic się nie podoba, ciągle pomstuje na prezydenta i wyzywa go od najgorszych.

Tylko jedna z tych pięciu osób próbuje podjąć merytoryczną dyskusję. Nie ma jednak szans w starciu z kilkunastoma urzędnikami siedzącymi po drugiej stronie stołu, którzy wszyscy się popierają i wychwalają PEKĘ. Na wszelki wypadek pacyfikują mieszkańca poruszającego niewygodne tematy. Po kilkunastu minutach zabierają mu mikrofon (przecież nie może być tak, że tylko jedna osoba zadaje pytania) i kończą spotkanie.

Aktualizacja: już po publikacji tego wpisu polemikę z powyższym fragmentem przysłał Maciej Milewicz z Urzędu Miasta. Zaznaczył: - W przypadku konsultacji transportowych – z uwagi na dodatkowe źródło finansowania, jakim były środki unijne – położyliśmy szczególny nacisk na dotarcie z informacją do mieszkańców.

I wymienił: urzędnicy przekazali plakaty i ulotki do rad osiedli, wyemitowali 60 spotów radiowych, 100 spotów w tv, dostarczyli plakaty do miejsc konsultacji, informowali o spotkaniach również przez komunikaty prasowe i Facebooka. Informacje były też na przystankach tramwajowych i autobusowych. Cała polemika Milewicza do poczytania na stronach urzędu miasta, jeśli ktoś jest ciekaw.




4. Konsultacje „Na wiadukt na Starołęce”. Urzędnicy stwierdzają, że najwygodniej będzie przeprowadzić konsultacje przez internet. Doradza to Łukasz Domański, były szef ZTM. Argumentuje, że teraz 90 proc. pasażerów to młode pokolenie, które wszystko sprawdza w sieci.

Co ciekawe – Domański ma rację. Uwag od poznaniaków w sprawie PEKI jest tak dużo, że już pierwszego dnia zapycha się skrzynka mailowa ZTM. Dyrektor Bajoński każe założyć osobną: pekajestsuper@ztm.poznan.pl.

Przez dwa tygodnie przychodzi na nią podobno 46197 maili. Podobno – bo oficjalnie mieszkańcy się tego nie dowiedzą. Podsumowania konsultacji nie ma. I nigdy nie zostanie opublikowane. Uwagi, tak licznie przysłane przez mieszkańców, przepadają jak kamień w wodę. Nawet w ZTM nie wiedzą, co się z nimi stało.

Nieoficjalnie można usłyszeć, że do obsługi konsultacji służył jeden stary komputer (ten sam, co do windykacji kar od gapowiczów). Gdy pewnego dnia się zepsuł – wszystkie maile przepadły.

Efektem ubocznym tego scenariusza jest to, że w życie nie wchodzi też sam system PEKA. Miasto długimi miesiącami czeka bowiem na opinię Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Ta przyczepiła się, że zbyt częste przykładanie kart do czytnika powoduje emisję szkodliwych substancji i może mieć negatywny wpływ na zieleń w mieście.



5. Konsultacje „Na park Sołacki”. Konsultacje toczą się przez cały wrzesień. W październiku wiceprezydent Mirosław Kruszyński z rozbrajającą szczerością oświadcza, że wprawdzie wpłynęło około 100 uwag – ale wszystkie one są bez sensu i zaprzeczają samej idei systemu PEKA. Dlatego żadna z tych uwag nie będzie brana pod uwagę.

Mimo wszystko Kruszyński dziękuje mieszkańcom za udział w konsultacjach. I zapewnia, że urząd zawsze poważnie bierze ich opinie pod uwagę.

W tym samym czasie – 300 km dalej w Warszawie – prezydent Ryszard Grobelny na posiedzeniu Związku Miast Polskich chwali się udanymi konsultacjami w sprawie PEKI. Samorządowcy z innych miast kiwają z uznaniem głowami.

6. Konsultacje „Na Grunwaldzką”. Ludzie z ZTM przypominają sobie nagle, że nie są Zarządem Dróg Miejskich. Zatem właściwie nie muszą robić konsultacji społecznych, podobnie jak spółka Infrastruktura Euro Poznań 2012. I tak nikt ich za rękę nie złapie. System PEKA wchodzi w zaproponowanym przez nich kształcie – bez żadnej dyskusji.

*Wszystkie powyższe scenariusze to oczywiście political fiction, są jedynie wymysłem autora i – przynajmniej na razie – nie mają pokrycia w rzeczywistych zdarzeniach

Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: