Polub fanpage na FB

Poznań Spoza Kamery

Poznań Spoza Kamery

#polityka  #Poznań  #wybory  #samorząd  #inwestycje

Świat ma stadiony sportowe. My tylko piłkarskie

#Euro 2012 #Stadion Narodowy #lekka atletyka #Irena Szewińska #Michał Listkiewicz

SEWERYN LIPOŃSKI
28 sierpnia 2011

W Daegu (Korea Płd.) trwają od dwóch dni mistrzostwa świata w lekkiej atletyce. Naszła mnie w związku z tym – a także w związku z naszymi stadionami na Euro 2012 – smutna refleksja.

Budujemy cztery duże, nowoczesne stadiony i żaden nie ma lekkoatletycznej bieżni. Będą to zatem obiekty stricte piłkarskie (przynajmniej jeśli chodzi o funkcje sportowe – bo wiadomo, że mogą się na nich odbywać także imprezy innego rodzaju, np. koncerty).

Nawet ten nazywany „narodowym”, w Warszawie, będzie narodowym głównie dlatego, że ma na nim grać reprezentacja Polski w piłce nożnej.

Bieżnia „godna epoki socjalizmu”

Warto tu cofnąć się o cztery lata. Pod koniec 2007 r. ówczesna prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Irena Szewińska zaproponowała, żeby Stadion Narodowy miał jednak bieżnię.

Z jaką spotkała się reakcją? Lekceważącą, żeby nie powiedzieć: drwiącą i pogardliwą. Wystarczy przypomnieć ton, w jakim jej pomysł opisywał „Super Express”:

Żelazna prezes PZLA i członkini MKOl, Irena Szewińska (61 l.), wpadła na godny epoki socjalizmu pomysł, by piłkarski Stadion Narodowy otoczyć... bieżnią

"Super Express", 28.12.2007



Odezwały się pełne oburzenia głosy kibiców piłkarskich. Że bieżnia oddali trybuny od boiska! Że zepsuje widowisko! Wśród internautów pojawiały się kuriozalne opinie, takie jak ta:

Lekkoatleci - zbudujcie odrębny stadion na 15 tysięcy widzów (nigdy więcej nie przyjdzie na lekkoatletykę) a nie mieszajcie się do stadionów piłkarskich. (pisownia oryginalna)

Przeciwny bieżni na Stadionie Narodowym był też ówczesny prezes PZPN Michał Listkiewicz. Tak mówił na łamach „SE”:

Stadion powinien być bez bieżni. Polska musi mieć swój odpowiednik Santiago Bernabeu, Nou Camp czy San Siro. Stadion powinien mieć kilka funkcji, również hali koncertowej czy targowej. Wiadomo, musi zarabiać. Ale wspólne interesy z lekkoatletami nie są możliwe.

Michał Listkiewicz, źródło: "Super Express"



Przytaknął mu minister sportu – wówczas Mirosław Drzewiecki – i stadion powstał, ale bez bieżni. Podobnie jak trzy pozostałe obiekty na Euro 2012.

Nie dla bieżni, tak dla medali i orlików…

Żeby było zabawniej, dwa lata później (w 2009 r.) polscy lekkoatleci odnieśli ogromny sukces, przywożąc z mistrzostw świata w Berlinie worek medali. Wtedy nagle wszyscy okazali się kibicami lekkiej atletyki! Premier Donald Tusk przyjmował u siebie medalistów, a minister Drzewiecki zapowiedział nawet zbudowanie lekkoatletycznych „orlików” na wzór tych piłkarskich.

Przypomnijmy: ten sam minister, który zaledwie dwa lata wcześniej zadbał, aby największy w Polsce nowy stadion pozostał bez bieżni.

(Swoją drogą, czy w końcu powstał któryś z głośno zapowiadanych lekkoatletycznych „orlików”? Nie powstał. Rząd po jakimś czasie wstrzymał realizację projektu, bo zabrakło na niego pieniędzy)

A Koreańczycy mogli

Dlaczego piszę o tym wszystkim właśnie teraz? Otóż – jak wspomniałem na wstępie – trwają mistrzostwa świata w lekkiej atletyce. Gdzie? W południowokoreańskim Daegu. Na jakim stadionie? Na stadionie, który Koreańczycy zbudowali specjalnie na mistrzostwa świata w piłce nożnej w 2002 r.! Tyle że myśleli bardziej perspektywicznie niż Polacy i nie zapomnieli go wyposażyć w bieżnię.

Czy kibice piłki nożnej jakoś szczególnie na tym ucierpieli? Nie sądzę, w końcu właśnie na tym stadionie odbywał się mecz o trzecie miejsce na World Cup 2002 i o szkodliwym wpływie bieżni na widowisko jakoś nikt nie mówił.


Stadion w Daegu zbudowano za 265 mln dolarów. Od razu z bieżnią, dzięki czemu mogą się na nim odbywać nie tylko piłkarskie zawody / fot. 주전자, Wikipedia.org


Za to teraz Koreańczycy mają „życie po piłce” i największą lekkoatletyczną imprezę świata. Trybuny Daegu Stadium mieszczą 65 tys. widzów i jakoś nie świecą pustkami. To tyle, jeśli chodzi o „15 tysięcy, bo na lekkoatletykę nikt więcej nie przyjdzie”. A także o słowa Listkiewicza, że „wspólne interesy z lekkoatletami nie są możliwe”.

Może jeszcze jakiś przykład? Proszę bardzo. Francuzi mają w Paryżu słynny Stade de France. Też z bieżnią, dzięki czemu co rok gości tam prestiżowy lekkoatletyczny mityng Diamond League (do niedawna Golden League). Najlepsi zawodnicy walczą o jak najlepsze wyniki, czasem i rekordy świata. Zresztą mistrzostwa świata też tam były (w 2003 r.).

W Warszawie, w Poznaniu, we Wrocławiu czy w Gdańsku nie zobaczymy ani Diamond League, ani mistrzostw świata, ani żadnej innej dużej imprezy w lekkiej atletyce. I to mimo stadionów na 40 czy 60 tys. widzów.

Że teraz za późno, by o tym dyskutować? No pewnie, że za późno. Trzeba było pomyśleć wcześniej.

Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: